„W starej wierzbie diabeł mieszka”
W polskiej tradycji wierzba związana jest z nieczystymi mocami – w wielu opowieściach i przekazach w starej, dziuplastej wierzbie mieszka diabeł – i właśnie
z tego powodu często w te drzewa uderzały pioruny. Czarty nocne czekały na podróżującego by pokrzywić dyszle od wozu, poodrywać koniom podkowy lub uśpić woźnicę. Dzienne natomiast czatowały w wierzbach przy drodze prowadzącej do kościoła i do karczmy, ciągnąc przechodnia w łatwym do przewidzenia kierunku. Wierzono, że mieszkający w wierzbie diabeł może zamienić się w puszczyka lub śmierć, i aby się przed tym uchronić, takie drzewa odgradzano ochronnym płotem.
Jak pisze F. Kotula w książce pt. „Po rzeszowskim Podgórzu błądząc”: psotnik wybrał sobie na mieszkanie starą, spróchniałą wierzbę, rosnącą nad strumieniem. Wszyscy we wsi wiedzieli o tym i dlatego mieszkanie bieska przezornie z daleka obchodzili, ale ten mimo tego raz po raz płatał złośliwe figle (…) tylko to się ludziom dziwne wydawało, że psoty robił nie biednym, ale wyłącznie bogatym (…) Dlatego bogacze bardzo się bali psotnika z wierzby, natomiast biedni cieszyli się z jego pobytu, bo ich bronił. Zdarzało się również, że diabeł obierał sobie na mieszkanie starą, wypróchniałą wierzbę, do której często wrzucano ścięte kołtuny owinięte w szmatę . Wtedy należało uważać – gdyby ktoś nieopatrznie sięgnął w głąb dziupli po próchno lub gniazda ptaków szukając – gościec momentalnie przyczepiał się do ręki i łamał człowieka.
W innym miejscu możemy przeczytać, że niekiedy diabeł przychodził do chałupy nieproszony i niepokoił mieszkańców. Był na to sposób. Należało uciąć siedem giętkich prętów wikliny i obejść z nimi chałupę cztery razy. Przy każdym węgle siekło się tymi prętami niby diabła. Diabeł tego nie wytrzymywał, opuszczał domostwo i pozostawiał domowników w spokoju.
W tradycji ludowej stosunek do wierzby był ambiwalentny. Z jednej strony posądzano ją o kontakty z istotami nadprzyrodzonymi, z drugiej istniało przekonanie, że chroni dobytek. Wierzba to apotropeion, którego używało się przeciw złym mocom. Wierzono, że kawałek drewna wierzbowego umieszczony w chacie lub noszony przy sobie chroni przed zakusami złego. Wierzba z baziami pojmowana jako nosicielka życia, poprzez poświęcenie w kościele nabywa mocy (w przeszłości czasami towarzyszyły temu dźwięki trąb wykonanych z kory wierzbowej), a jej dobroczynne właściwości udzielają się ludziom.
Gałązki wierzby pełniły często funkcję ochronną. W 1965r. F. Kotula jadąc do Jasła widział na drodze całe gromady ludzi niosących naręcza gałązek pewnego rodzaju wierzby. Szli oni z klasztoru karmelitów z Pilzna, gdzie 5 maja święcili niesione gałązki. W rozmowie okazało się, że po przyjściu do domu pielgrzymi część gałązek wbijają w polu, część wtykają w różne szpary budynków, żeby gospodarstwo uchronić od gradu, pożaru, piorunów i innych nieszczęść. Niestety, nikt nie potrafił wyjaśnić, skąd się wzięło przekonanie o skuteczności tego zabiegu.
Elżbieta Dudek-Młynarska
Bibliografia:
F. Kotula, Po rzeszowskim Podgórzu błądząc, Kraków 1974
K. Ruszel, Leksykon kultury ludowej w Rzeszowskiem, Rzeszów 2004