Kolęda wigilijna
Najstarsze zachowane teksty kolęd w języku polskim pochodzą z XV w. są tłumaczeniem z łaciny, i j. czeskiego. Większość z nich była utworami liturgicznymi wykonywanymi w czasie mszy św. Niektóre z nich mogły powstać także na gruncie popularnego w średniowieczu widowiska o Bożym Narodzeniu, organizowanego poza kościołem. Zachowane teksty misteriów pochodzą dopiero z XVII w. Oparte są na wątkach szukania miejsca w gospodzie, glorii anielskiej, pokłonie Trzech Króli. W polskich kantyczkach odnajdujemy kolędy które zdradzają przynależność do jakiejś większej udramatyzowanej całości, być może takich właśnie misteriów. Szczątkiem takiego misterium może być kolęda –Pomaluśku Józefie, pomaluśku proszę – śpiewana kwestia Maryi, która zastała zanotowana w rękopiśmiennych Kantyczkach Karmelitańskich z XVIII w, a następnie, w kolejnych latach, wielokrotnie przedrukowywana w popularnych zbiorach kolęd. Na popularność tej kolędy miały zapewne wpływ widowiska kolędnicze z szopką kukiełkową, które rozpowszechniły się w XVIII w. i do dziś, choć nielicznie, funkcjonują w ludowej tradycji. Przykładem takiego widowiska jest szopka kukiełkowa rokrocznie prezentowana w Markowej koło Łańcuta oraz szopka z Zagórza koło Sanoka. Współczesne eksploracje terenowe prowadzone przez Bartosza Gałązkę z Krosna przyniosły kilka przekazów wspomnianej kolędy Pomaluśku Józefie i zostały opublikowane w antologii Kolędy Podkarpacia. Przez informatorów określana jest jako kolęda przeznaczona na dzień wigilijny, ale śpiewana była także w czasie adwentu (niektóre przekazy melodyczne zdradzają związki z melodią łacińskiej pieśni adwentowej Mittit ad Virginem – por. M. M. Mioduszewski. Dodatek do Wielkiego Śpiewnika kościelnego. 1842 s. 390-392)
Poniżej cytujemy tekst kolędy Pomaluśku Józefie za tzw. Kantyczką Chybińskiego oraz podajemy link do współczesnej aranżacji tejże kolędy, zamieszczonej na płycie „Jezu Śliczny Kwiecie” nagranej przez OO. Dominikanów
https://www.youtube.com/watch?v=Yw-rOoC0wuA
Pomaluśku Józefie, pomaluśku, proszę:
Widzisz, że ja nie mogę, idąc tak prędko w drogę.
Wyrozumiej, proszę, wszak widzisz, co noszę,
W mym żywocie mam Boga, przeto mi przykra droga.
Bo już czas nadchodzi, że się już narodzi,
Którego mi zwiastował Anioł, gdy mię pozdrawiał.
A tak myślę sobie i chcę mówić tobie,
O gospodę spokojną, mnie w taki czas przystojną.
Bo teraz w miasteczku i w lada domeczku
Trudno o kącik będzie, gdy gości pełno wszędzie.
Wolą pijanice, szynkarskie szklenice,
Niżeli mnie ubogą, strudzoną wielką drogą.
Wnijdźmy, rada moja, do tego pokoja,
Do tej szopy na pokój, Józefie opiekunie mój.
A tak my oboje, i to bydląt dwoje,
Będziemy mieli pokój, Józefie opiekunie mój.
Już nam czas godzina, wielka to nowina,
Stwórcę świata porodzić, ten nas ma z Bogiem zgodzić.
Choć pałac ubogi, ale klejnot drogi,
Niebo, ziemia i morze, ogarnąć go nie może.
A Józef mąż zacny, służy jako baczny,
Najświętszą Pannę cieszył, bo to jego klejnot był.
Mój Józefie drogi, toć to ten mróz srogi,
Uziębnie nam dzieciątko, niebieskie pacholątko.
Przynieś proszę siana, w główkę, pod kolana,
Maleńkiemu dzieciątku, Boskiemu pacholątku.
A Józef mąż zacny, na dzieciątko baczny,
Wziąwszy sianka niewiele, w żłobeczku mu pościele
A zaś bydląteczko, wół i ośląteczko,
Parą swą nań puchali, dzieciątko zagrzewali.
Witaj, Królewiczu! niebieski Dziedzicu!
Bądź pochwalon bez miary za twe niezmierne dary.
Agata Witowicz