Pierwszy cud Jezusa
Zwykło się mówić, że pierwszym cudem uczynionym przez Jezusa była przemiana wody w wino na weselu w Kanie Galilejskiej. Wydarzenie to uwzględnione jest w ewangelii wg św. Jana. Jednak z przekazów ludowych, apokryficznych, tradycji ustnej, możemy się dowiedzieć o innych, wcześniejszych cudach Jezusa, które czynił będąc dzieckiem. Trudno dociec, ile w nich jest prawdy, a na ile są wytworem ludzkiej wyobraźni, ale… Wróćmy do sceny z wesela w Kanie. Była na nim Maryja oraz Jezus ze swymi uczniami. W pewnym momencie doszło do kłopotliwej sytuacji, zabrakło wina. Wówczas Matka zwróciła się do Jezusa ze słowami: «Nie mają już wina». Jezus Jej odpowiedział: «Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja? Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie»[Biblia Tysiąclecia, J2, 4-5]Trudno oprzeć się przekonaniu, że Maryja dobrze wiedziała o mocy swego Syna, i że On może zaradzić tej kłopotliwej sytuacji. Zapewne dotychczas widziała już niejeden cud Jezusa.
Jaki zatem był ten pierwszy? Z odpowiedzią przychodzi apokryficzna „Protoewangelia Jakuba”. A cud związany jest z pierwszą kąpielą małego Jezusa. Sztuka bizantyjska uwiecznia ten moment w ikonie narodzenia.
W dolnej części umieszczone są dwie niewiasty przygotowujące kąpiel Dzieciątka: Jedna nalewa z dzbana wodę, a druga ręką sprawdza jej ciepłotę. Na niektórych przedstawieniach ikonograficznych Dzieciątko znajduje się już w misie, do połowy zanurzone w wodzie. Kim są te niewiasty? To położna, która asystowała przy dziewiczym narodzeniu Jezusa i druga kobieta o imieniu Salome, która niedowierzała słowom położnej: „Salome, mam ci do opowiedzenia cud niezwykły: dziewica porodziła, do czego z natury jest niezdolna” [Protoewangelia Jakuba, 216]. Postanowiła to sprawdzić „badając Maryję”, ale za swoje niedowiarstwo została ukarana „Oto ręka moja palona ogniem odpada ode mnie”[PROTEWJK, 223]. Legenda głosi, że została uzdrowiona wkładając Dzieciątko do kąpieli.
Przykład cudownej wody z kąpieli małego Jezusa znajdziemy również w ludowej pieśni „Gdy Najświętsza Panienka po świecie chodziła i swojego Synaczka za rączkę wodziła…” opisującej podróż świętej Rodziny z Nazaretu do Jerozolimy. Noc wypada im spędzić w lesie, przed którym dostali ostrzeżenie: Ale w drodze do miasta jest tam bór niemały, a na pośrodku mieszka zbójnik zuchwały. Jednak zbójnik okazał się miłosierny wobec strudzonej Maryi i zziębniętego Dzieciątka, ugościł i przenocował świętą Rodzinę. Jego żona przygotowała nawet kąpiel małemu Jezusowi . I wówczas stał się cud. Do wody z kąpieli Jezusa Maryja włożyła chorego, płaczącego małego zbójnickiego syna: Ledwie w kąpiel włożony, jużci uzdrowiony, od wrzodów i skorupy całkiem oczyszczony. Zbójnicka rodzina otrzymała za gościnę niezwykłą zapłatę.
Stosowanie wody z „cudownych źródełek” jest praktyką rozpowszechnioną w chrześcijaństwie od wieków. Współcześnie najbardziej znanym na świecie jest chyba Lourdes, słynące z uzdrawiających kąpieli. Ale również w Polsce jest wiele miejsc, gdzie znajdują się „cudowne wody” . Miejsca te zwykle są związane z objawieniami maryjnymi, wiele z nich cieszy się wielowiekowym kultem i gromadzą liczne rzesze pielgrzymów. Niezwykłym jednak miejscem, ze względu na archaiczne praktyki pobożne, tkwiące korzeniami w początkach chrześcijaństwa , jest sanktuarium w Gidlach. Odbywająca się tam rokrocznie „kąpiółka” , czyli zanurzanie cudownej figurki Matki Boskiej z Dzieciątkiem w winie, i stosowanie go jak „cudownej wody”, przywodzi na myśl wspomniane wcześniej legendy związane z kąpielą Dzieciątka Jezus. Praktyka ta ma źródło w historii związanej z początkiem kultu figurki Matki Boskiej w Gidlach.Wg niej, mała, 9 – centymetrowa, kamienna figurka została wyorana w polu wiosną 1519 r. przez miejscowego rolnika Jana Czeczka. W pewnej chwili woły ustały w orce i padły na kolana. Wówczas zauważył on niezwykłą jasność bijącą z ziemi, a wśród tej jasności „obrazek mały głazowy Najświętszej Panny, wielkości na dłoń, na kamieniu wielkim, który był wydrążony na kształt kielicha”. Znalezisko potraktował jednak jak skarb materialny i ukrył na dnie skrzyni z odzieżą. W krótkim czasie on i jego rodzina została dotknięta ślepotą. Wówczas pobożna kobieta, która im pomagała, dostrzegła jasność i cudowną woń wydobywającą się ze skrzyni. Powiedziała o tym miejscowemu proboszczowi, który postanowił figurkę obmyć z ziemi i umieścić w miejscowym kościele. Wodą która została po obmyciu, Czeczkowie przetarli swe oczy i natychmiast odzyskali wzrok.
Agata Witowicz