Rozwój kolekcji muzycznej Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie.
Trzeba pójść i zniżyć się pod strzechę wieśniaka w różnych odległych stronach,
trzeba śpieszyć na jego uczty, zabawy i różne przygody.
Tam, w dymie wznoszącym się nad głowami, snują się jeszcze stare obrzędy, nucą się dawne śpiewy
i wśród pląsów prostoty odzywają się imiona Bogów zapomnianych
(Zorian Dołęga Chodakowski: „O słowiańszczyźnie przed chrześcijaństwem”).
Rozwój kolekcji muzycznej Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie.
W 1945 roku, tuż po zakończeniu działań wojennych w Poznaniu zostało utworzone Zachodnie Archiwum Fonograficzne, którego jednym z założycieli był Marian Sobieski. W tym samym roku przeprowadzono już pierwsze badania terenowe. Pięć lat później ZAF zostało przekształcone w Państwowy Instytut Sztuki (PIS), które w 1950 roku, które było pomysłodawcą ogólnopolskiej Akcji Zbierania Folkloru Muzycznego. Kontynuując przedwojenne dzieło Łucjana Kamieńskiego Jadwiga i Marian Sobiescy rozpoczęli dokumentację fonograficzną polskiego folkloru muzycznego. Pracy było wiele, bo jak pisze Ludwik Bielawski wojna szczególnie okrutnie obeszła się ze zbiorami fonograficznymi dokumentującymi folklor muzyczny. „Cały ten mozolnie budowany gmach młodej polskiej etnografii muzycznej runął, nim doprowadzono go do końca. Wiele działów polskiej humanistyki poniosło w wyniku wojny poważne straty, dla etnografii muzycznej były one szczególnie dotkliwe. Śladu nie pozostało po naszych czołowych archiwach fonograficznych, w powstaniu zginął Julian Pulikowski, a Łucjan Kamieński do etnografii muzycznej już nie powrócił…”.1! Warto dodać, że w samym tylko ośrodku poznańskim do momentu wybuchu wojny zgromadzono 4 tys. Nagrań dźwiękowych, natomiast powstałe w Warszawie w 1934 roku z inicjatywy J. Pulikowskiego Centralne Archiwum Fonograficzne zgromadziło ok. 20 tys. nagrań
Tereny Rzeszowszczyzny należały do jednych z pierwszych, które objęto eksploracją. „Ekipa nasza składała się z 13 osób, tworzących dwie grupy szperaczy (…) Szperacze rozchodzili się po wsiach parami , każdy mocny w zapisie nutowym miał za towarzysza wprawnego „tekściarza” (…) W wyjściowym etapie pracy (Łańcut) grupy szperaczy obejmowały co dzień inne wsie powiatu i powracały na noc do wspólnej bazy w zamku łańcuckim (…) Ekipa samochodowa (…) krążyła miedzy jedną a drugą grupa i nagrywała miejscowości przez nich przygotowane (…) oraz wsie nietknięte jeszcze przez szperaczy, gdzie od ręki robiono wywiad i nagrania (…) Rekordzistą w ilości śpiewanych do mikrofonu piosenek Stał się Walenty Kunysz z Kraczkowej pow. Łańcut (ur. 1896 r.) – 107 śpiewanek…” – pisze Jadwiga Sobieska [Polska muzyka ludowa i jej problemy]. Była to jedyna tego rodzaju akcja dokumentująca folklor muzyczny, dzięki której zachowały się oryginalne nagrania, w tym również pochodzące z naszego terenu. Uzyskany w trakcie badań materiał trafił do zbiorów IS PAN w Warszawie. Wybrane nagrania z terenu Rzeszowszczyzny zgromadzone w tym okresie, opublikowane zostały na płycie CD wydanej w 2009 roku przez Instytut Sztuki Polskiej Akademii Nauk.
W ślad za ogólnopolską akcją zbierania folkloru podążył Franciszek Kotula-ówczesny kierownik rzeszowskiego Muzeum. „Badania swoje przeprowadziłem w latach 1955-1965 i dotyczą one niewielkiego skrawka Polski nazwanego przeze mnie R z e s z o w s k i e. (…) w moim ujęciu oznacza on tylko trzy regiony etnograficzne o zdecydowanie polskim obliczu etnicznym, a mianowicie: Podgórzan, Rzeszowiaków i Lasowiaków”- pisze w 1962 roku F. Kotula w swojej nowej publikacji „Z sandomierskiej puszczy”.
Początkowo, wzorem XIX-wiecznych badaczy, przemierzał teren posługując się notesem i ołówkiem i podobnie jak ówcześni, nie znał zapisu nutowego, wiec z folkloru muzycznego ratował to, co się dało –rejestrując tylko teksty. „Chodziłem po świecie i zbierałem śmiecie”- mówił o swym życiowym posłannictwie Franciszek Kotula. Trudno jest jednak nazwać „śmieciami” zgromadzone przez niego w mozole archaiczne teksty ponad 450 kolęd, którymi oczarował czytelnika publikując je w okazałym tomie „Hej, leluja”, jak również muzyczne treści stanowiące osnowę publikacji „Folklor słowny osobliwy” oraz „Znaki przeszłości”.
Materiałom źródłowym tego okresu nie towarzyszyły ściśle określone zasady i metody badawcze wedle których materiał powinien być zebrany. Nie było też obranego kierunku i metodyki archiwizacji. „Ambicją (…) dokumentatora zjawiska zwanego folklorem słownym było przekazanie późniejszym syntetykom i historykom literatury ludowej materiału naukowego, tym wartościowszego, że nie wybranego ze starszych czy nowszych druków, ale zebranego bezpośrednio w terenie, od żywych ludzi. Nie ograniczałem się jednak do przekazania samych tekstów. Usiłowałem pokazać glebę i atmosferę, w której folklorystyczna roślinność – niby folklorystyczne relikty – dochowała się do czasów obecnych (…) chciałem pokazać, jaką zebrane pieśni – nie te bardzo popularne i powszechnie znane, ale takie osobliwe, rzadziej spotykane, nieraz intymne - spełniały funkcję społeczną, czego były wyrazem, jakich głosów były, czy są echem. Chodzi mi bowiem o to przede wszystkim, aby czytelnik nie tylko wnikał i rozumiał treść pieśni ludowej, ale żeby mógł odczuć ducha pieśni, zawarte w niej tajemnicze piękno”.
Tę wspomnianą przez siebie „glebę i atmosferę, folklorystyczną roślinność i ludzi” doskonale ukazał poprzez baśniową opowieść „Muzykanty”, powstałej na kanwie licznych zgromadzonych przez siebie muzykanckich pamiętników. Dziś, każdy z nich z przypisanym do siebie skrupulatnie numerem AMT… (Archiwum Materiałów Terenowych) stanowi niewyczerpane źródło informacji o odchodzącym już świecie ostatnich wiejskich muzykantów.
W latach 60-ych F. Kotula stał się posiadaczem magnetofonu reporterskiego, na którym dokonywał nagrań. Ten drobny i nie warty uwagi z dzisiejszego punktu widzenia fakt zapoczątkował nowy rozdział w sposobie dokumentowania folkloru muzycznego. Wielkim jednak problemem, który w bezpośredni sposób ograniczał prowadzone przez niego badania był dostęp do taśm. Na polskim rynku przez długie lata był to towar niedostępny. Oszczędnie więc gospodarował zapasami taśm otrzymywanymi od przyjaciół z Anglii.
Z tego okresu pochodzą bardzo cenne nagrania z okolic Tarnobrzega. Ich wartość jest tym cenniejsza, że w większości przypadków wsie, w których były prowadzone badania dziś już nie istnieją.
Znaczna część nagrań pochodzi z Pogórza, z okolic Wielopola Skrzyńskiego, Jasła, częściowo Krosna i Gorlic. Poza obszarem badawczym leżącym w gestii rzeszowskich muzealników znalazły się tereny okolic Sanoka, bowiem zgodnie z obowiązującą wówczas niepisaną umową był to teren badawczy eksplorowany głównie przez Muzeum Budownictwa Ludowego.
Dla badaczy folkloru lat 50-ych i 70-ych, w czasie, gdy na terenie Rzeszowskiego była przeprowadzana większa część badań, największą bodaj przeszkodą mającą niewątpliwie istotny wpływ na jakość i ilość nagrań było ograniczenie spowodowane brakiem odpowiedniego sprzętu nagrywającego
Rozpoczęte dzieło Franciszka Kotuli w zakresie gromadzenia folkloru muzycznego kontynuował zespół muzealników rzeszowskich pod kierownictwem dr-a Krzysztofa Ruszla, który zorganizował 10 obozów badawczych, w wyniku których zgromadzono imponującą kolekcję nagrań, w tym również dokumentujących folklor muzyczny z obszaru Podkarpacia., stanowiący dziś łącznie ze zbiorami Franciszka Kotuli cenną kolekcję muzykaliów. Prowadzona dokumentacja miała na celu utrwalenie jak najpełniejszego obrazu tradycyjnej muzyki ludowej znajdującej się już w fazie postępującego zaniku.
Zespół badawczy tworzyli wówczas pracownicy Muzeum w składzie: Ewa Waszkowska, Aleksander Hadała, Andrzej Karczmarzewski, Anna Targońska oraz prof. Bogusław Linette z Uniwersytetu w Poznaniu oraz studenci z ośrodka krakowskiego i poznańskiego odbywający praktyki w Rzeszowie.
Były to ekipy znacznie mniejsze od tych z czasów Kotuli, kiedy organizowano zespoły badawcze liczące 20-30 osób. „Myśmy już z takich ekip nie korzystali. Za Kotuli były w ekipie 3, 4 panie, które zajmowały się rysowaniem, nam to już było zbędne, robiło się fotografie…” - wspomina dr Krzysztof Ruszel Przełomowym momentem w dokumentowaniu folkloru muzycznego było zatrudnienie etnomuzykologa Jolanty Pękacz, która pełna pasji i zaangażowania przystąpiła do opracowywania i katalogowania zgromadzonych zbiorów fonograficznych .
Charakterystyka zbioru
W zbiorach Archiwum znajdują się 163 taśmy szpulowe z nagraniami zawierającymi materiał pozyskany w terenie. Wśród nich 63 taśmy magnetofonowe z nagrań terenowych dokonanych przez Franciszka Kotulę, głownie w latach 60-ych, których dokonywał podczas prywatnych wyjazdów sobotnio-niedzielnych, głownie w okolice Niska. Był to region, w którym nigdy nie zorganizowano obozu badawczego, dlatego poddał go prywatnej eksploracji. Po jego śmierci „nagrania magnetofonowe F. Kotuli zakupione przez Muzeum zostały skatalogowane i uzupełnione indeksami przez etnomuzykologa. Po dokonaniu merytorycznej oceny i niezbędnej selekcji zostały profesjonalnie przegrane na taśmy szpulowe w rzeszowskim radiu na odpowiednim sprzęcie” – pisze Wanda Daszykowska-Ruszel „W kręgu badań nad folklorem”.
W zbiorach AMT Muzeum znajdują się nagrania dźwiękowe zgromadzone na przestrzeni początkowych lat 60-ych i schyłku lat 80-ych w ramach obozów badawczych prowadzonych pod kierownictwem Franciszka Kotuli i dr-a Krzysztofa Ruszla, dokonane na taśmach magnetofonowych typu Stilon. Nagrania zawierają zapisy wywiadów dokonanych w terenie, ścieżki melodyczne pieśni i utworów instrumentalnych z terenu Podkarpacia oraz wspomnienia i wypowiedzi dot. obrzędowości rodzinnej i dorocznej wraz związanymi z nimi funkcjonalnie repertuarem wokalnym. W zakresie obrzędowości bożonarodzeniowej znajduje się bogata dokumentacja zapisu kolęd o treści religijnej i świeckiej. W grupie kolęd świeckich występują pieśni z gatunku liryki miłosnej, które w materiale nagraniowym zarejestrowane zostały jako pieśni towarzyszące lub stanowiące formę kolędowania. Inna grupę stanowią pieśni zalotne, religijne, kołysanki, pieśni pasterskie.
W kolekcji fonograficznej zgromadzonej przez Franciszka Kotulę dominują zbiory wokalne nad instrumentalnymi. W swej spuściźnie archiwalnej zgromadził unikatowy materiał w postaci zbioru archaicznych kolęd świeckich, które stanowiły osnowę dla wspomnianej wyżej publikacji „Hej, leluja”, poświęconej obrzędowości kolędniczej w Rzeszowskiem, w której zamieścił 460 tekstów słownych kolęd. Obok bogatego zbioru kolęd, w archiwum zgromadzono imponującą liczbę pieśni obrzędowych (weselnych i kolędniczych), pieśni balladowe – stanowiące bardzo cenne źródło zarówno w warstwie słownej jak i muzycznej, sięgające niejednokrotnie w swej tradycji do okresu średniowiecza), pieśni dziadowskie, „paciorki” (modlitwy ludowe).
Wśród informatorów- wykonawców znajdują się osoby urodzone w latach 80-ych XIX wieku, jak również kilkuletnie dzieci.
W archiwalnej szafie
Cenną grupę nagrań stanowią taśmy z nagraniami pochodzące ze zbioru Stanisława Inglota z Krosna opatrzone pieczęcią Towarzystwa Miłośników Folkloru w Krośnie. Najstarszą w tej grupie jest zachowana taśma szpulowa opatrzona datą 1956 rok. Zawiera opowieści i śpiew w wykonaniu nieznanej z imienia pani Matusz („Kołodziejki”). Bardzo cenne są także zachowane nagrania słynnej niegdyś działającej przy Krośnieńskich Hutach Szkła w Krośnie - Kapeli Ludowej „Stachy” dokonane na przestrzeni lat 1969-78. Można tu znaleźć historię Kapeli, audycję radiową nt. upowszechniania kultury (z udziałem Kapeli Stachy), fragment „Wesela Gorlickiego”, wywiady o kolędzie, relację z wizyty S. Inglota w seraju, a także nagranie z 65-lecia Bronisława Kaszowskiego.
W doskonałym stanie zachowała się taśma nagraniem dokonanym w latach 70-ych podczas nagrywania audycji prezentującej sylwetki członków Kapeli Stachy. Nagranie zawiera rozmowy z muzykami: skrzypkiem Stanisławem Wyżykowskim, wokalistką Bronisławą Masłyk z Malinówki, klarnecistą i basistą z Bronisławem Kaszowskim, cymbalistą Janem Szajną, Stanisławem Mrozkiem- klarnecistą z Bliznego oraz muzykę w ich wykonaniu:
- Poczkej Wicuś dam ci placuś
- Rozmowa ze skrzypkiem St. Wyżykowskim
- Rozmowa z Bronisławą Masłyk z Malinówki
- Bronisława Masłyk śpiewa "Nad wodą w wieczornej porze" z kapelą STACHY
- Rozmowa z Bronisławem Kaszowskim (klarnet , basy)
- "Siwe gołębisie rozleciały mi się"- śpiewa Stanisław Guzik, Bronisław Kaszowski z kapelą
- Rozmowa z Janem Szajną - cymbalistą
- Poleczka krośnieńska - na cymbałach Jan Szajna, basy + skrzypce Kaszowski , Wojnar
- Rozmowa ze Stanisławem Mrozkiem- Klarnecistą z Bliznego
- "Siedem koszul mom, wszystkie mi sie drom" - Mrozek z kapelą
- Rozmowa ze Stanisławem Guzikiem - skrzypce, trąbka
- Piosenka o furmanie co leży we fosie - śpiewa Stan. Guzik z towarzyszeniem kapeli
- Rozmowa z Józefem Wojnarem - skrzypek sekundzista z Krościenka Wyżnego
- Polka kulawa (melodia rzeszowska) - cała kapela (kontrabasista kuleje grając na kontrabasie
- Zygmunt Zborowski- kierowca i śpiewak solista
- "Widziałem Maryne raz we młynie" - śpiewa Zygmunt Zborowski z towarzyszeniem kapeli
Z tego samego okresu w zbiorach Muzeum znajduje się także archiwalne nagrania opatrzone pieczęcią Stanisława Inglota Kapeli „Jacoki” działającej przy Fabryce Obuwia Sportowego „Fabos” w Krośnie zawierające rys historyczny kapeli i nagrania w jej wykonaniu, m.in. na okarynie i cymbałach oraz nagrania kapeli „Dziadki” działającej przy Spółdzielni Inwalidów w Krośnie. W nagraniu prezentacji kapeli dokonuje Stanisław Inglot.
Materiały nienagrane
Osobną grupę materiałów źródłowych stanowi dokumentacja folkloru muzycznego w postaci tzw. „materiałów nienagranych” zgromadzonych w zbiorach Archiwum Materiałów Terenowych . Należą do nich rękopiśmienne zapisy nutowe i dokumentacja materiałów terenowych w postaci maszynopisów, fotografie i pamiętniki. Wśród dokumentacji terenowej znajdują się sprawozdania z obozów badawczo-naukowych (sporą grupę stanowią tu m.in. maszynopisy relacjonujące przebieg badań terenowych prof. Bogusława Linetta zawierające transkrypcje nutowe, zbiór zapisów nutowych dokumentujący dorobek ludowego muzyka Jana Robaka ze Staromieścia (obecnie dzielnica Rzeszowa).
Obok wyżej wspomnianych, ciekawy dokument pod względem muzyczno-kulturowym stanowi zbiór 50 kart linii melodycznych zatytułowany: „Piosenki, które z Rzeszowszczyzny zebrane w latach 1926-1943 przez Alojzego Łazarka”.
Poddając powyższy zbiór powierzchownej analizie można zauważyć, że budowa linii melodycznych jest różnorodna. Znajdziemy wśród nich układ (przeważający) typowy - symetryczny, gdzie zwrotka i refren posiadają po 4 lub 8 taktów, a także układ w którym zwrotka i refren mają po 6 taktów lub po 3 takty oraz jeden przykład zapisu w formie 9- taktowej. Wśród melodii znajdziemy też układ niesymetryczny o bardzo różnych podziałach zwrotka- refren, np.: zwrotka 6 taktów - refren 4, zwrotka 8 taktów – refren 6, zwrotka 6 taktów – refren 7, zwrotka 4 takty – refren 6, zwrotka 7 taktów – refren 13 itp. Dwa przykłady mają budowę jednoczęściową bez oddzielnego refrenu (utwory 10-cio i 9-cio taktowe). Biorąc pod uwagę formę wykonawczą na uwagę zasługują trzy przykłady, tj. karty nr 5, 21 i 31 gdzie mamy do czynienia z fermatami i glissandami. W przykładzie 21 zanotowanym na weselu w 1926 roku, widzimy zmiany tempa: andante rubato-allegretto poco a pocopiu-andante-allegretto poco a pocopiu-andante oraz na zmianę metrum: 3/4 i 2/4. Związane mogło to być z tym, że w/w przykłady były wykonywane ad libitum, dlatego też dokładnie opisano warstwę metryczną i agogiczną utworu (przykład: karta nr 21 zbioru „Piosenki ludowe z Rzeszowszczyzny zebrane w latach 1926-1943 przez Alojzego Łazarka”. AMT Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie).
W warstwie harmonicznej, wszystkie linie melodyczne oparte są na triadzie harmonicznej (T,S,D). Istnieje jednak jeden wyjątek, gdzie zwrotka jest w tonacji durowej (G- dur) a refren w mollowy (e- moll). W powyższych utworach dominują małe odległości interwałowe co na pewno nie utrudniało wykonania. Zakres całej linii melodycznej przeważnie zawierał się w interwale oktawy. Nie wszystkie jednak spośród 50-ciu utworów składających się na zbiór potwierdzają tę zasadę. Dwie pozycje, tj. melodia z Czudca zanotowana w 1943 „Siedzi dudek na przydaszku” i melodia rzeszowska „Od krzoczka do krzoczka”, zanotowana na zabawie w 1927 rokusięgają zakresu decymy. Z kolei przyśpiewka wykonywana przez Patrusia z Rzeszowa (karta 19), zanotowana przez A. Łazarka na zabawie w 1927 roku, melodia „Loboga chłopoki” śpiewana w karnawale 1945 roku przez Franciszka Kotulę (karta 30), „Ni mi dziada sprzedać” w wykonaniu Hanki Bombianki z Budziwoja w maju 1944 roku (karta 36) oraz melodia z Racławówki w wykonaniu Anieli Kalandyk w maju 1941 roku (karta 39), mieszczą się w kwincie.
Bardzo cennym nośnikiem informacji są zapiski autora dotyczące nie tylko warstwy muzycznej w sposobie wykonania utworu, ale także okoliczności, w której dany utwór był wykonywany i przez kogo. I tak utwory (poz. 5, 30) zanotowane w karnawale 1945 roku, śpiewał Franciszek Kotula, a pełną glissand, zmienności tempa i mocno frywolnym tekście przyśpiewkę kierowaną do zięcia zanotowaną podczas wesela w 1926 roku, wykonał Władysław Szul z Głuchowa (poz. 21). Innym przykładem posłużyć może melodia wykonana w karnawale 1927 roku przez Stanisława Kowala ze Zgłobnia (poz.31). Interesujący jest tu zapis na marginesie karty dokonany podobnie jak w pozostałych przykładach ręką Alojzego Łazarka „Piosenkę słyszałem dość często, ale śp. St. Kowal śpiewał tylko wtedy, gdy był pod gazem i wstawiony w pestkę. Zwróciłem uwagę na oryginalność piosenki, w takich wypadkach śp. St. Kowal mnie zapewniał, że on jest ostatni, który tę piosenkę zna. W całej ziemi rzeszowskiej tej piosenki już więcej nie słyszałem” (przykład: karta nr 31 zbioru Piosenki ludowe z Rzeszowszczyzny zebrane w latach 1926-1943 przez Alojzego Łazarka”. Archiwum Materiałów Trenowych Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie).
Podobny zapis na marginaliach zamieszczony został ręką a. Łazarka przy wspomnianym wyżej utworze wykonywanym przez Patrusia z Rzeszowa w 1929 roku. – „Uwaga: Po skończonej piosence zaczęla się bijatyka. Z gości kapała krew ciurkiem. Było to na zabawie inwalidów. Patrusia odwiozło pogotowie do szpitala”.
Obok zaprezentowanych przykładowych melodii, w zbiorach AMT znajdują się prawdziwe perełki. Wśród nich „Borkowskie wesele”. Mimo, że spisane w 1936 roku ręką działającego na Rzeszowszczyźnie muzyka Alojzego Łazarka, akcja obrzędu wzorowana jest w oparciu o wesele z około 1876 roku. Warstwę słowną obrzędu spisał Władysław Samek, chłop spod Rzeszowskiego Borku, animator kultury. Usilne starania Władysława Samka zmierzające do wydania drukiem Wesela, nie powiodły się. Zmarł przedwcześnie, w wieku 35 lat. Pozostał jednak w pamięci mieszkańców Borku i dzięki społecznym staraniom dopiero w 2004 roku, po siedemdziesięciu latach od jego premiery Gmina Tyczyn wydała „Wesele borkowskie” realizując artystyczny testament Władysława Samka. Muzykę do wesela spisał Alojzy Łazarek, członek orkiestry symfonicznej w Rzeszowie i pierwszy nieformalny dyrektor domu kultury w Rzeszowie, założyciel i dyrygent działającego w Rzeszowie latach 1952 -1966 Studium operowego, które podczas swej 14-letniej działalność wystawiło 10 oper i dwie operetki.
Alojzy Łazarek był raczej bliżej związany z muzyką klasyczną i mimo, że stworzył muzyczną oprawę Wesela, to wymagała ona jednak pewnych korekt o czym wspomina Wanda Daszykowska – Ruszel w komentarzu do w/w publikacji: „trudności nastręczały też nuty melodii weselnych, napisane przez Alojzego Łazarka na zamówienie Samka. Zaleca ksiądz, aby nuty skontrolował ktoś znający się na tym (najlepiej nauczyciel czy tez ksiądz katecheta z Borku , Jan Rola) i fachowo ocenił ‘zgodność nut z miejscową melodią’…”
W pewnym okresie pojawiła się szansa wystawienia widowiska na scenie lwowskiej, jednak podobnie jak jego wydanie drukiem nie powiodły się. Premiera „Wesela borkowskiego” odbyła się 31 maja 1936 roku na scenie w Borku Starym, nie doczekawszy się lwowskiej inscenizacji.
Kolekcja instrumentów
Z inicjatywy Jolanty Pękacz na przestrzeni lat 80-ych została znacznie wzbogacona kolekcja instrumentów muzycznych. Przez pewien okres jej działalności w centrum jej uwagi znajdowały się cymbały. Jej działalności Muzeum zawdzięcza bogatą kolekcję tych instrumentów, które starannie dobierała pod kątem wytwórców jak również tradycji wykonania. Obok cymbałów zgromadzona została kolekcja klarnetów. Wśród nich na uwagę zasługuje klarnet w stroju C (wyparty z użytku przez klarnet B) zakupiony od Józefa Rafy z Grodziska Górnego.
Z inicjatywy dr-a Krzysztofa Ruszla do zbiorów trafiły skrzypce zakupione od Władysława Bąka z Woli Cichej k. Głogowa oraz cymbały z przystawką klawiszową, których przedziwna historia zapamiętana przez dr-a K. Ruszla, okrężną drogą sprowadziła je na półkę magazynową Muzeum. Na ich ślad trafił prof. Bogusław Linette podczas prowadzonych przez siebie badań. Należały one do cymbalisty z Gwoźnicy, któremu cyrkularka obcięła palceobu rąk pozbawiając możliwości wykonywania zawodu muzykanta. Szukał więc rozwiązania, które pozwoliłoby mu kontynuować swoją pasję. Umożliwiła mu to klawiatura, która zastąpiła palcatki. Wykonawcą klawiatury jest Jan Babiarz z Gwoźnicy Górnej. Klawiatura posiada układ fortepianowy i składa się z 15 białych klawiszy pokrytych laminatem i 15 czarnych pomalowanych farbą. Klawisze połączone są z mechanizmem młoteczkowym przy pomocy prymitywnych dźwigni. Każdy z 26 młotków odpowiada określonemu klawiszowi i podnoszony jest za jego naciśnięciem. Młoteczek jest odpowiednio wygiętym drutem (każdy innej długości) na końcu którego nasadzony jest drewniany kołek z przylepionym kawałkiem skóry. Tak skonstruowana klawiatura umożliwiała jej wykonawcy grę na instrumencie. Po śmierci właściciela, dr Krzysztof Ruszel postanowił ten nietuzinkowy wynalazek pozyskać dla Muzeum, jednak ślad po instrumencie zaginął. Rok później, w 1988 roku, za sprawą kobiety, która potrafiła dostrzec ich wartość i przyniosła do Muzeum, eksponat trafił na muzealną półkę.
Ostatni obóz badawczo-naukowy odbył się u schyłku lat 80-ych. Dalszym badaniom nie sprzyjał także okres stanu wojennego, który nastręczał wiele trudności. Niedostępne na rynku były kasety magnetofonowe, tak niezbędne dla dokumentacji zjawisk z zakresu folkloru. Zabronione też było fotografowanie.
„Końcem lat 80-ych Wojewódzki Dom Kultury w Rzeszowie otrzymał możliwość zakupu większej ilości kaset magnetofonowych (…) Część kaset została odkupiona przez Muzeum, które posłużyły do przegrania w radio taśm archiwalnych. „Tak wyglądała sytuacja. To było nie do kupienia. Żeby kupić dwa filmy, bo po dwa filmy 6x9 sprzedawano na ul. Grunwaldzkiej (…) pamiętam, w styczniu czy w lutym przy mrozie stałem chyba pół dnia. I dawali po dwa filmy i do tego jeden wywoływacz i jeden utrwalacz (…). Pamiętam, jak pojechałem (…) w teren z tym filmem–miałem dwanaście klatek,… nie wiedziałem, co ja mam sfotografować” –wspomina realia lat 80-ych dr Krzysztof Ruszel, były kierownik Muzeum Etnograficznego.
Dodatkowym ograniczeniem, jakie dotykały ekipy badawcze w terenie w tamtym okresie, to „że ludzie bardzo nieufnie traktowali każde nagrywanie obawiając się wynikłych z tego nieprzyjemności. Ludzie nie byli przyzwyczajeni do nagrywania i fotografowania. (…) Inaczej do problemu podchodzili muzykanci. Im specjalnie nie zależało, natomiast, ci którzy mieli coś powiedzieć, zaśpiewać, to bardzo niechętnie to robili. Ponadto niegdyś inaczej traktowano czas na wsi. To był czas lata, kiedy były obozy, kiedy były badania…. Ja na początku zacząłem obozy organizować w czasie, który był być może lepszy niż sierpniowy, gdzie Kotula organizował, zawsze 15-go sierpnia lub początkiem sierpnia. Ja te badania zorganizowałem w czerwcu i to było z korzyścią, bo ludzie mieli trochę więcej czasu, natomiast w sierpniu były żniwa, więc nikt nie miał czasu, żeby usiąść i porozmawiać. W tej chwili ludzie mają czas. Na wsi jak jestem, to ludzie zaczepiają, żeby porozmawiać, coś powiedzieć. To nie ta, dawna sytuacja…”.
Zgromadzona w Muzeum kolekcja muzykaliów, stanowi cenne źródło, z którego czerpie szerokie grono osób. Należą do nich członkowie kapel ludowych, osoby prywatne, jak i przedstawiciele instytucji kultury i zespołów folklorystycznych. Na podstawie zgromadzonych materiałów źródłowych, w tym fonograficznych powstają zarówno prace dyplomowe studentów wyższych uczelni, jak ipublikacje naukowe. Szczególnie ważnymi pozycjami omawiającymi poruszany temat jest publikacja Bogusława Linetta„Obrzędowe pieśni weselne w Rzeszowskiem” (1981), w której autor opiera się na materiałach muzycznych zebranych przez siebie na przestrzeni lat 1962-78 podczas obozów naukowo-badawczych organizowanych przez Muzeum Okręgowe w Rzeszowie. Do 1970 roku organizatorem i kierownikiem obozów badawczych byłFranciszek Kotula.
Na bazie zgromadzonego przez niego materiału źródłowego powstała wydana w 2008 roku publikacja Ewy Fedyczkowskiej „Pieśni Lasowiaków. Folklor wokalny terenów dawnej Puszczy Sandomierskiej na podstawie archiwalnych nagrań Franciszka Kotuli”.
Cenne źródło informacji dotyczącej obrzędowości bożonarodzeniowej stanowi artykuł Jolanty Pękacz pt.: „Melodie kolęd ludowych Rzeszowskiego” [w:] Prace i materiały z badań etnograficznych, t.V, 1985, której podstawę źródłową stanowił zbiór 108 kolęd ludowych zebranych z terenu 27 wsi terenu Rzeszowszczyzny podczas badań terenowych zorganizowanych w latach 1965-81.
Równie cenną pozycję stanowią materiały pokonferencyjne „W kręgu badań”, praca zbiorowa pod red. Alojzego Kopoczka i Krzysztofa Ruszla, opublikowane przez Wydawnictwo Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Rzeszowie.
Emilia Jakubiec - Lis
Muzeum Etnograficzne w Rzeszowie
Fot. 1. Kapela Stachy KHS w Krośnie. Fot. ze zbiorów Stanisława Guzika (Szymunika) z Głowienki, prymisty kapeli.
Fot. 2. Przykład: Karta nr 21 zbioru pt. " Piosenki, ludowe z Rzeszowszczyzny zebrane w latach 1926-1943 przez Alojzego Łazarka" AMT Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie
Fot. 3. Przykład: Karta nr 31 zbioru pt. "Piosenki ludowe z rzeszowszczyzny zebrane..."
Fot. 4. Przykład sprawozdania z badań terenowych prowadzonych przez prof. Bogusława Linetta, 1972 r.
Fot. 5. Wesele borkowskie W.Samka. Obsada. Ze zbiorłów Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie.
Fot. 6. Pierwsza strona opracowania muzycznego Alojzego Łazarka do Borkowskiego wesela W. Samka. AMT Muzeum Etnograficznmego w Rzeszowie.
fot. 7 . Cymbały z klawiatura z Gwożnicy Górnej, fot. Grzegorz Stec. Ze zbiorów Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie
Fot. 8, 9. Instrumenty ze zbiorów Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie.
Ponizej pliki dźwękowe mp3 z e zbiorów Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie.
Gra Kapela KHS Stachy z Krosna, śpiewa Bronisława Masłyk
Mateirał MP3:
Załącznik | Wielkość |
---|---|
![]() | 3.11 MB |
![]() | 2.49 MB |
![]() | 2.68 MB |