PŁYTA "MUZYKA I ŚPIEW LUDOWY PODKARPACIA" LAUREATEM W KONKUSIE FONOGRAM ŹRÓDEŁ
Muzeum Etnograficzne w Rzeszowie
laureatem
w Konkursie Fonogram Źródeł
W dniu 19-marca br. jury Konkursu Fonogram Źródeł 2012 ogłoszonego przez Polskie Radio Program II, orzekający w składzie:
-
Małgorzata Małaszko-Stasiewicz – dyrektor-redaktor naczelna Programu 2 Polskiego Radia,
-
Anna Szewczuk – kierownik Radiowego Centrum Kultury Ludowej,
-
Anna Szotkowska, Piotr Kędziorek i Kuba Borysiak – dziennikarze Programu 2,
przyznało główną nagrodę płycie „Muzyka i śpiew ludowy Podkarpacia”, będąca częścią projektu pn. „MUZYKA I SPIEW LUDOWY PODKARPACIA. WYSTAWA MULTIMEDIALNA”, dofinansowanego przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Równorzędna nagroda została przyznana Muzeum Etnograficznemu w Toruniu za płytę „Muzyka ludowa z Kujaw i Pałuk”.
Przyznana nagroda stanowi dla nas ogromne znaczenie, zbiega się bowiem z XXX-stą rocznicą śmierci badacza kultury ludowej i założyciela naszego Muzeum- Franciszka Kotuli. Nagroda ta stanowi ukoronowanie jego pracy naukowo-badawczej, a pozostawiona przez niego spuścizna naukowa jest dla nas inspiracją, której efektem jest m.in. wydana przez nas płyta prezentująca muzykę wsi dawnej Rzeszowszczyzny. Wspomniana płyta jest częścią projektu pt. „Muzyka i śpiew ludowy Podkarpacia. Wystawa multimedialna”, który uzyskał uznanie i dofinansowanie w ramach dotacji Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Program „Dziedzictwo kulturowe”. Celem projektu była popularyzacja rodzimego folkloru, a także zaprezentowanie fragmentu zbiorów związanych z kulturą duchową Rzeszowiaków, Lasowiaków i Pogórzan. Fonogram zawiera próbkę nagrań znajdujących się w zbiorach naszego Muzeum, które w ramach prac badawczych w latach 1964-74 zgromadzone zostały z inicjatywy Franciszka Kotuli. Przedstawione nagrania pogrupowane zostały na 11 kategorii muzycznych. tj.; kołysanki, piosenki dziecięce, pieśni miłosne, kolędy, pieśni religijne, pieśni dożynkowe, obrzędowe pieśni weselne, przyśpiewki weselne, melodie instrumentalne, tańce, pieśni pogrzebowe i mające uświadomić odbiorcy ważność i obecność muzyki w każdej chwili naszego życia.
Region dawnej Rzeszowszczyzny, jest bardzo zróżnicowanym kulturowo. Przez te ziemie przez długie wieki przebiegało kulturowe pogranicze polsko-ruskie, którego ślady odcisnęły się również w folklorze muzycznym. Ślady te czytelne są jeszcze do dziś w niektórych kolędach. Żywe jeszcze w tradycji międzywojennej wykonywane były w dwóch językach; polskim i ruskim z charakterystycznym zaśpiewem zwanym „ładkaniem” lub „ładkowaniem”, czy końcówkami wyrazów, gdzie np. polskie „wineńko zastąpione zostało ruskim zmiękczeniem „winejko”. O wspólnym obchodzeniu świąt obrządku greckiego i rzymskiego świadczyć może „szczebiotojka”, „szczebiotka”, „szczebioteńka”- ruski odpowiednik polskich kolędników, którzy w święto Jordana rozweselali polskie domy.
Rozważając rożne koncepcje związane z nagraniem wspomnianej płyty, podczas kwerendy w miejscowości Grzęska pod Przeworskiem pracownicy Muzeum natrafili na ślad „szczebioteńki”. Kontynuując temat, pozostanę jeszcze przez chwilę przy kolędach, które jako gatunek muzyczny zachowały najwięcej skamieliny kulturowej zarówno w warstwie muzycznej jak i semantycznej. Chyba nikt lepiej nie zobrazuje tego muzykanckiego klimatu nagrania rodziny Wilczków spod łańcuckiej Rakszawy, jak uczynił to Franciszek Kotula w swojej książce „Hej leluja” w której wspomina: „Boże, jak te Wilczyce śpiewały! Z wydźwiękiem tak archaicznym, tak ludowym, że chyba jeszcze średniowiecznym. Podobnie i w podobnej atmosferze te same pieśni musiały śpiewać ich pra-pra babki czy pra-pra ciotki. Wilczyce, ściślej Wilczki (od nazwiska Wilczek), były to mieszkanki Górnej Rakszawy, Hela, Józia, Zośka. Śpiewały jak w czasie prawdziwej kolędy, przy akompaniamencie „orkiestry”, którą zmontowali ze starszych i młodszych dziadków – sam jeszcze grający chyba jeszcze na renesansowej harmonii – ojciec Józi, a stryjek Heli, leciwy dziadzio, Antoni Wilczek. A działo się to w starej, drewnianej chałupie, pod numerem 319”. Przygotowując się do wspomnianego wyżej projektu, którego częścią jest nagrodzona płyta, nie tylko chcieliśmy przypomnieć pieśni śpiewane przez naszych dziadów, ale i zweryfikować powszechną opinię mówiącą o głęboko zakorzenionych w tej rodzinie tradycjach muzycznych. W tym celu pracownicy Muzeum Etnograficznego trafili pod dach rozśpiewanej rodziny Wilczków. Stara chałupa od dawna już nie istnieje, ale wszyscy z sentymentem ją wspominają. Szybko też pokój wypełniła cała rodzina, przyniesiono instrumenty i mimo, że był to słoneczny wakacyjny ranek rozpoczął się koncert, podczas którego nie mogło też zabraknąć kolędy dla gospodarzy. Jedną z tych kolęd „Z dawna ci to zwyczaj wszędzie” w wykonaniu rodziny Wilczków zamieściliśmy na naszej płycie. Jest to kolęda śpiewana niegdyś dla gospodarzy późnym wieczorem w wigilię Nowego Roku. Istnieje przypuszczenie, że była to pierwotnie kolęda dla szlachty, która została następnie dostosowana do potrzeb wsi. Jest to bardzo dobrze czytelne w warstwie semantycznej utworu „… A ty gospodarzu panie, który stoisz przy hetmanie (…) A ty, gospodarska panno, Tyś jest jak lilija ranna (… ) A ty, gospodarski synie…”.
Inną grupę muzyczną reprezentują przyśpiewki weselne, spośród których trochę przez sentyment wyróżnić chcę utwór pod pozycją 33 „Marsz w drodze do ślubu” w wykonaniu kapeli Doniców z Głowienki. Z kapelą tą często grywał prymista Stanisław Guzik „Szymunik” z Głowienki. Urodzony w 1918 roku ten fantastyczny skrzypek rozpoczynał swoją muzykancką karierę zwyczajnie, jak każdy chłopski syn. Swoją pierwszą fujareczkę otrzymał do wuja za pomoc przy gospodarce. Zapał muzyczny nie okazał się płonny, bo już jako 13-sto letni chłopiec został członkiem orkiestry, a później posypały się kolejne propozycje, głównie do obsługi wesel, które jako młody chłopiec z zapałem przyjmował, bo przecież o tym, by zagrać na weselu marzył każdy muzykujący chłopiec, lecz nie wszystkim się to udawało. Był tez m.in. członkiem orkiestry dętej i kapeli „Stachy”, której członkowie obecnie weszli w skład kapeli „Pogórzanie” z którą jeszcze do tej pory, mimo sporego bagażu lat chętnie grywa. Pozostając niejako w klimacie weselnym, nie mogę nie wspomnieć tutaj starej o pieśni obrzędowej, sięgającej tradycją do średniowiecza. Pieśń „Oj chmielu, chmielu” przez długie wieki związana była z obrzędem pokładzin, a następnie stała się elementem oczepin. Jeszcze w XIX wieku wykonywano ją zarówno wśród ludności wiejskiej jak i w środowisku szlacheckim. Przez wieki pieśń doczekała się wielu wersji, ale jedynie na terenie dawnej Rzeszowszczyzny występowała w formie bez refrenowej. Na uwagę zasługuje tu także doskonale dobrana osoba odtwórcy utworu - urodzona przy końcu XIX wieku Franciszka Kolis z Rzemienia.
Archaizmy nie tylko słowne i muzyczne, ale także kulturowe zachowały się równie dobrze w pieśniach związanych z obrzędem dożynkowym. Niewiele da się powiedzieć o dziejach tego obrzędu, ale przypuszcza się, ze istniał długo przed wprowadzeniem ustroju folwarczno- pańszczyźnianego. Istnieją też przesłanki pozwalające wiązać go z obrzędem sobótkowym, podczas którego wykonywano pieśni mówiące o dorocznym obrzędzie zakończenia żniwa zwanym „wieńcem”, „obrzynkami”, „okrężnem”, ale najczęściej jednak „dożynkami”. Zanikł obrzęd sobótkowy, zanikł też w swym podstawowym znaczeniu obrzęd dożynek, który obecnie nosi znamiona konkursu, jednak prezentowana na naszej płycie popularna w całej Polsce pieśń „Plon niesiemy plon”pozwala do dzisiaj utrzymywać dożynkom nastrój obrzędowości. Pieśń ta wyróżnia się bowiem spośród pozostałych pełna powagą. Rozpoczynała obrzęd i wiązała go w całość. Ta popularna w całej Polsce pieśń, mimo wielu swoich odmian zachowała jednolity, zakorzeniony w tradycji wspólny rdzeń, który pełnił funkcję refrenu powtarzanego po każdej przyśpiewce. Bystroń odwołując się do uwarunkowań historycznych sugeruje, że korzeni tej pieśni należy szukać na terenie Wielkopolski... A, może zgromadzone i zdeponowane w naszym Muzeum przez Franciszka Kotulę nagrania, będą powodem do pogłębionych badań w tym zakresie, które przyniosą nowe, nieoczekiwane wnioski???
Trudno w tej krótkiej rozprawie skupić się na wszystkich aspektach związanych z prezentowanymi nagraniami, jednak pragnąc podkreślić ogromną ich wartość naukową z której czerpać mogą przedstawiciele różnych dyscyplin naukowych, poruszone zostały jego najistotniejsze elementy. Nie bez powodu przywołane zostały tu nazwiska ludzi, którzy kiedyś, dzięki swej pasji tworzyli koloryt dawnej wsi. Muzyka, to przede wszystkim ludzie, ich twarze, marzenia i spracowane dłonie które zawsze znajdowały dość siły, by sięgnąć instrument... Śpiewacy, którym w duszy ciągle coś grało.
Emilia Jakubiec-Lis
Szczególne podziękowanie za pomoc w realizacji projektu składamy:
Pani Jolancie DRAGAN z Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej
Panu Doktorowi Jackowi JACKOWSKIEMU z Instytutu Sztuki PAN w Warszawie
oraz wszystkim, którzy udzielili nam informacji i udostępnili materiały i fotografie niezbędne do niniejszej publikacji.
Szczegółowa lista osób i instytucji zamieszczona jest w stopce redakcyjnej komentarza do wystawy oraz na stronie projektu.