Przebieg dnia w klasztorze bernardyńskim.cz.2
Po mszy świętej miało miejsce godzinne rozmyślanie, z którego niechętnie zwalniano. Nieobecnym z ważnych przyczyn zalecano odprawienie medytacji indywidualnie. Porządek modlitwy ulegał zmianie w dzień spowiedzi i Komunii św. Zakonnicy byli zobligowani do korzystania z sakramentu pokuty dwa razy w tygodniu. Spowiedź w konfesjonale miała być zwięzła i krótka, a dla rozwiązania zawiłych spraw należało umawiać się ze spowiednikiem w celi. Spowiedzi towarzyszyły wzajemne przeprosiny. Co dwa tygodnie miała miejsce Komunia św. nowicjuszy, kleryków i laików poprzedzona postem. Po Agnus Dei ministranci ubierali komże i zbliżali się do balasek, aby trzymać obrus. Komunikujący przychodzili do ołtarza na bosaka, odmawiając Confiteor. Po spożyciu Komunii św. należało opłukać usta winem, podanym przez diakona. Sposób sprawowania liturgii był jednolity we wszystkich klasztorach. Nabożeństwo miało się odbywać według rubryk liturgicznych i według kalendarza. Zabraniano zmian na własną rękę, rezerwując takie prawo wyłącznie kapitułom generalnym. Kilka razy w roku celebrowano okazałe nabożeństwo żałobne za zmarłych braci i dobrodziejów, obejmujące obok mszy również wigilię, oraz absolucję. Podobnie okazale przedstawiały się pogrzeby dobrodziejów.
Obiad był pierwszym posiłkiem w ciągu dnia. Nie zachowały się zapiski na temat śniadania. Prawdopodobnie nie było go w klasztorach z uwagi na wczesną porę obiadu. Wszystkich braci obowiązywał wspólny stół zwany kanonicznym. Spożywanie posiłków poza nim było surowo zabronione. W refektarzu nakrywali nowicjusze pod kierunkiem mistrza, a w późniejszych czasach bracia laicy. Dzwoniono długo, aby wszyscy bracia mogli przybyć nawet z odległych miejsc. Posiłek poprzedzało mycie rąk, nałożenie culp przez gwardiana, wreszcie błogosławieństwo. Przy stole zasiadano według starszeństwa, nie pozostawiając miejsc nieobecnym. Spóźnieni zasiadali na ziemi, a po przyjęciu kary udawali się na koniec stołu. Zakonnicy nakrywali głowy kapturami i wysłuchiwali lekcji, po czym na znak gwardiana roznoszono potrawy. Obowiązywało milczenie, podczas którego lektor odczytywał fragmenty z uprzednio przygotowanych książek. Podczas obiadu czytano najczęściej teksty łacińskie, niekiedy dla nieznających łaciny tłumaczono lekturę na język polski. Przy stole zwracano uwagę na dobre maniery: „Nasyciwszy się, należy serwetką oczyścić palce, usta i nos, a potem samą serwetkę. Okruchy się zbiera, a potem całuje stół na znak wdzięczności”. Posiłek kończono wspólną modlitwą recytowaną na znak przełożonego. Formowała się procesja, w której z zachowaniem procedencji udawano się do kościoła. Przy wyjściu hebdomadarz kropił wszystkich wodą święconą. W drodze śpiewano psalm. Wieczerza, również wspólna, miała oprawę niewiele różniącą się od rytuału towarzyszącego obiadom. Zalecano, aby kolacja nie trwała dłużej niż godzinę. Rytm dni postnych regulowały przepisy konstytucji. Nie narzucały one szczególnych umartwień oprócz powszechnie praktykowanych w Kościele i w zakonie. Dodatkowe posty mógł nakładać przełożony jako karę za przewinienia, jednak zachęcano, aby nie korzystał z tego prawa zbyt często. Surowiej traktowano kandydatów i nowicjuszy, na których nakładano dodatkowe ćwiczenia ascetyczne, nawet bez przewinienia, dla ćwiczenia w cnocie i „wzbudzania wesela duchowego”.
Wspólnotowe biczowanie praktykowano raz w tygodniu. Zakonnicy schodzili się do wspólnej sali na znak hebdomadarza, zajmując miejsca w pewnej odległości, by sobie nie przeszkadzać. Po wygaszeniu światła i zdjęciu habitów następowała dyscyplina przy śpiewie psalmu Miserere mei Deus. Pokutny i dyscyplinarny charakter miała także cotygodniowa kapituła win, celebrowana w piątki.
Każdy dzień kończono kompletą śpiewaną w kościele oraz wieczornymi modlitwami paraliturgicznymi. Po błogosławieństwie przełożonego należało opuścić kościół, żegnając się przy wyjściu wodą święconą. Pozostawanie w kościele na dłuższych osobistych modlitwach nie było mile widziane, choć tradycja zakonna zachowała wiele świadectw długich lub nawet całonocnych modlitw najpobożniejszych braci, które praktykowali oni zapewne dzięki dyspensie przełożonego. W pośpiechu i ciszy należało udać się do celi. Przed pójściem spać zakonnicy kropili łóżko wodą święconą, następnie kładli się w habitach, które zezwalano zdjąć jedynie podczas wielkich upałów. W celach nie używano poduszek ani pierzyn.
Ważnym komponentem życia duchowego było milczenie. Obowiązywało ono zawsze nocą od komplety do prymy oraz podczas obiadu i kolacji. Od Wielkanocy do święta Podwyższenia Krzyża należało dodatkowo milczeć po obiedzie do nony (to jest trzeciej po południu). W dni postne zawsze obowiązywało ścisłe milczenie. Dyspensy od silentium udzielał dla słusznych przyczyn jedynie gwardian. Rozumiejąc szczególne okoliczności zezwalano na komunikowanie się z braćmi, ale w sposób bardzo powściągliwy.
Program dnia ulegał zmianie w niedzielę i dni świąteczne. Przede wszystkim nie wykonywano pracy ręcznej, za to bardziej uroczyście celebrowano liturgię. Dbano o obfitszy stół. Podejmowano także gości duchownych i świeckich dobrodziejów. Towarzyszył temu franciszkański rytuał umywania nóg i pobożnego śpiewu. Zalecano, aby pobyt gości w klasztorze nie mącił naturalnego rytmu modlitw i zakonnej dyscypliny.
Na podst. oprac. o. Cypriana Moryca
Fot. Grzegorz Stec