Józef Hant z Bukowska (region sanocki)
Józef Hnat, urodzony 07.08.1945 roku w Bukowsku. Edukacje muzyczną pobierał zarówno w rodzinnej miejscowości jak i w Sanoku. W Bukowsku uczył się grać na organach oraz na akordeonie. Jego nauczycielem był Piotr Przyboś (twórca zespołu Bukowianie). Po ukończeniu szkoły podstawowej w wieku 13 lat trafił do sanockiego liceum, ale po roku z przyczyn rodzinno-finansowych musiał zrezygnować z nauki. Zaczął się natomiast kształcić na kościelnego organistę. Naukę pobierał dwa lata pod okiem p. Feliksa Biedy. Po dwuletniej nauce zaczął samodzielną pracę organisty.
Pierwszym instrumentem na którym zaczął grać była guzikówka. Instrument był niemieckiej produkcji, podobny do heligonki. Miał 8 basów i 2 rzędy guzików. Zdobył ją od przyjaciela w dziesiątym roku życia. W tym czasie zaczęła go pociągać muzyka. Z czasem gdy ojciec rozmówcy zauważył, że syn przejawia talent do muzyki to wysłał go na przyuczenie do p. Przybosia - organisty z kościoła w Bukowsku. U niego uczył się gry na pianinie i organach. Pan Hnat wspominał również, że jako dziecko samodzielnie z papieru i kartonu sklepił sobie makietę zabawkową guzikówki. Wszystko było wyklejone, namalowana klawiatura. Co ciekawe po jakimś czasie taką zabawkę udało mu się sprzedać ludziom, którzy kupowali u jego rodziców konia. Zanim trafił do Sanoka to jeszcze jako młodego chłopaka zabierano go na zabawy, aby przygrywał bawiącym się do tańca. Grywał po barach i świetlicach. Sadzali go na stołek, który stał na stole, tak aby było go lepiej słychać. Grywał wówczas zarówno utwory ludowe - lokalne jak i te popularne z polskiej sceny artystycznej. Dominowały jednak w jego repertuarze utwory taneczne. Po tym jak trafił do sanockiej szkoły rodzice sprzedali jego instrument. Niefortunna strata instrumentu zmotywowała do zbierania na swój własny akordeon klawiszowy. Kupił go już jako organista. Pieniądze uzbierał przy pierwszej sprzedaży opłatków bożonarodzeniowych. Po zakupie akordeonu od razu zaczął grywać po zabawach.
Ucząc się na organistę nie porzucił grania z Panem Przybosiem. Jak tylko przyjeżdżał do Bukowska to zawsze do niego kierował swe kroki i dalej ćwiczył pod jego okiem. Z czasem zaczął z nim grywać przy okazji różnych uroczystości związanych z dożynkami, 1 Maja, itp. Z czasem z ludźmi z Sanoka stworzyli także zespół weselny z którym grywali po zabawach i weselach. W repertuarze mieli zarówno utwory popularne jak i ludowe. Talent muzyczny być może odziedziczył po ojcu, niestety nie jest tego pewny czy ojciec grał w młodości, gdyż po wojnie wrócił już schorowany i wówczas już na pewno nie grał. Wspominał jednak, że jak był dzieckiem ojciec zbudował mu prymitywne skrzypce z nieporęcznej deski, ale z czterema strunami i smyczkiem. Twierdził, że już wówczas ojciec zauważył u niego talent, gdyż potrafił zagrać jakąś prostą melodię. Wśród rodzeństwa mojego rozmówcy nikt nie przejawiał muzycznej pasji. Graniem zainteresowali się natomiast synowie jednego z jego braci. Jeden z bratanków jest również organistą, drugi kończył szkołę muzyczną i ma zespół muzyczny. Przed zawarciem małżeństwa grywał po weselach i zabawach, później jednak zrezygnował z tego, prawdopodobnie pod naciskiem żony, i grał już tylko w Bukowinianach i w kościele na organach. Żona się bała, że grywanie na zabawach i weselach może się skończyć alkoholizmem męża. Jak podkreślali moi rozmówcy alkoholizm wśród muzykantów nie należał do rzadkości. Pan Hnat najszybciej i najłatwiej nauczył się grać na guzikówce, co ważne, grę na tym instrumencie opanował samodzielnie. Gry na akordeonie nie opanowywał w szkole, stąd jego zdaniem nigdy nie grał na nim do końca dobrze, bo miał problemy z basami, ale gra ta mimo wszystko wystarczała do gry w zespole weselnym jak i w Bukowinianach. Choć nie gra na akordeonie idealnie, to jednak spotkał się ze słowami uznania.
Od 17 roku życia grywał po zabawach. Zabawy były organizowane na świetlicy albo w remizie. Organizatorzy kupowali kilka skrzynek piwa, robili bilety po 5 zł, bo trzeba było opłacić muzyków. Na tego typu zabawach schodziła się głównie młodzież. Pan Hnat wspominał, że przed pierwszą zabawą bardzo się stresował i tremował. W tym czasie na zabawach dominował już repertuar radiowy. Ludowe utwory stanowiły margines. Nowe utwory ćwiczyli z podziałem na instrumenty. Mieli wsparcie człowieka po wrocławskim konserwatorium, który doskonale rozpisywał utwory zamieszczane w gazetach, na różne instrumenty używane u nich w zespole. Na weselach zaczął grać dopiero po wyjściu z wojska, czyli mniej więcej w wieku 21 lat. Grywał po okolicznych weselach, tam gdzie ludzie prosili ich zespół. Ważne wspomnienia jest także to, że pan Hnat zwłaszcza w początkowej fazie swojej muzycznej przygody, opanowywał melodię ze słuchu.
W narracji Państwa Hnatów bardzo często wspominano Piotra Przybosia. Jak już pisałem wyżej był on jednym z nauczycieli pana Józefa, a gdy ten się ożenił z Panią Reginą, Przyboś stał się dla niego rodziną. Piotr Przyboś był samoukiem grającym na skrzypcach, ale także na organach. Grywał jeszcze przed wojną i znał niewyobrażalną ilość ludowych melodii. Był także założycielem zespołu Bukowianie. Mój rozmówca uczył i ćwiczył się pod jego okiem wiele lat i to dzięki niemu opanował repertuar ludowy. Wspominał, że bardzo dużo z p. Przybosiem ćwiczyli zimą w 1960 roku. Pan Przyboś według pana Hnata był dobrym duchem zespołu, nie tylko powołał go do życia, ale to on doglądał wszelkich szczegółów, w pierwszej fazie opracował tańce itp. Co więcej był też jednym z bardziej rozpoznawalnych muzykantów w okolicy. Wielu uczyło się przy nim i od niego. W swoim repertuarze miał nie tylko melodie polskie, ale też łemkowskie i żydowskie. Wszystko grał z pamięci, nie miał nic zapisanego. Pan Przyboś był spokrewniony z Julianem Przybosiem. Pamiątki związane z muzykowaniem Piotra Przybosia znajdują się u jego syna Adama (Bukowsko) i Henryka Pałuka (Nowotaniec - pracownik GOK w Bukowsku).
Choć grał jeszcze przed wojskiem to podczas dwuletniej służby wojskowej nie miał okazji muzykować w armii. Wspominał, że tylko raz jedyny, gdy w kapeli zabrakło akordeonisty, został poproszony o granie. Żona pana Hnata wspominała, że jak jej mąż przyjeżdżał do Bukowska na przepustki z wojska to cała miejscowości się cieszyła bo było pewne, że będzie zabawa taneczna. On i jego przyjaciel z trąbką wystarczali do tego aby zorganizować zabawę. Ona, nie będąc jeszcze wówczas, jego żoną organizowała owe zabawy. Przy okazji organizowania jednej z takich zabaw poznali się bliżej. Po wyjściu z wojska do cywila za namową pana Przybosia zaczęli formowanie kapeli, która dała początek Bukowianom, którzy powstali w 1969 roku. Kapela grała jednak tylko pod zespół i oficjalne występy, bez grania na weselach czy zabawach. Grywał jednak także na zabawach i weselach, a także w jednej z sanockich restauracji na dancingach. Zespół weselny w którym grał Pan Hnat cieszył się wzięciem. W repertuarze mieli m.in. wiele marszów, a to wg słów mojego rozmówcy miało świadczyć o poziomie zespołu.
Z zespołem grywającym na zabawach grywali w remizach, domach ludowych, a na weselach najczęściej w domach mieszkalnych. W Bukowsku organizowano wesela w domach do czasu, aż w Bukowskim Domu Ludowym wybudowano kuchnię. Zarówno z zespołem weselnym jak i kapelą z Bukowian zdarzało im się grać pod kościołem przy okazji ślubów. Kapela asystowała najczęściej podczas ślubów członków zespołu Bukowinianie. W kapeli ludowej to pan Hnat był rozpoczynającym. On dawał tonację. Według jego obserwacji młodzież obecnie stroni od muzyki ludowej, nikogo nie interesuje ludowizna. W skład kapeli wchodziły skrzypce, akordeon, trąbka, klarnet i kontrabas. Skład instrumentalny był mniej więcej stały, zmieniali się tylko muzycy, przede wszystkim dlatego, że umierali. Selekcję muzykantów do kapeli robił pan Przyboś. Jeśli ktoś z czymś mu nie odpowiadał to go nie przyjmował. On wyszukiwał odpowiednich osób nawet z odleglejszych okolic. On też instruował co i jak będzie grała kapela. Jego pomocnikiem był mój rozmówca.
Józef Hnat ceni sobiie audycje z muzyką ludową w Radiu Rzeszów, ale z racji pracy jako organista miał rzadką możliwość śledzenia audycji. Wśród muzyki ludowej z innych krajów lubi utwory hiszpańskie a także rytmy z Ameryki Południowej. Pytany o różnicę między dawnymi muzykantami a współczesnymi opowiedział: Inny jest system gry, sposób gry... Nowoczesna muzyka, której sie uczę to jest profesjonalna. Natomiast tu jest prosta muzyka, prosta tak jak ona biegnie, jak należy ją rozumować, no prościutko. Młodzi muzycy najczęściej są wyedukowani, nie potrafią grać ze słuchu, a to jest bardzo ważne w kapelach ludowych. Poza tym nie potrafią się otworzyć na muzykę ludową, a ją gra się całkiem inaczej niż muzykę profesjonalną.
Lubił grać polki, bo to były utwory rytmiczne i szybkie. Do innych ulubionych należały także oberki i fokstroty. W zespole zabawowym najbardziej lubił grać blusy, ale też fokstrociki i tanga. Na występach z kapelą bukowską grali ustalony repertuar. Utwory taneczne dla części tańczącej części zespołu musiały być stałe, ale pozostałe melodie starali się nie powtarzać na kolejnych koncertach i występach. Z zespołem zabawowym nie grywali tylko w martwych sezonach, to jest przy adwencie, Wielkim Poście i w maju. Maj był zaliczany do okresu z rzadszą okazją do grania, bo w tym miesiącu zdarzało się zdecydowanie mniej wesel. Nawet jeśli się zdarzały propozycje na grywanie w Wielkim Poście lub adwencie to mimo wszystko starał się unikać takich okazji.
Zespół na wesele zamawiał najczęściej młody. Rzadko zamawiano grajków wcześniej niż miesiąc przed planowanym weselem. Za granie na weselu płacił młody już po zabawie. Jeśli miał dobrego drużbę to zespół mógł zarobić zdecydowanie lepiej, a młody płacił mniej. Muzykantom płacono za różnego rodzaju odgrywki, przygrywki na życzenie, dedykacje. Dobry drużba gwarantował, że młody płacił mniej. Najlepiej zarobili na weselu w Połomi pod Rzeszowem. Tam wszyscy musieli mieć odegrane, gościom w domu, każdy taniec, ale za wszystko płacili. Na wspomnianym weselu każdy z nich zarobił zwyczajną miesięczną pensję - wówczas ok. 2 tys. złotych. Zarobione środki dzielili po równo między wszystkich członków zespołu. W skład zespołu weselnego wchodziła trąbka, gitara, perkusja i akordeon. Zazwyczaj nie grywali ludowych utworów, ale właśnie na weselu w Lutczy i Połomi to, że on i jeszcze jeden członek zespołu grywali w kapelach ludowych uratowało ich, bo ludzie tego na tych weselach oczekiwali od nich. Zamawiający nie mogli ich złapać na czymś czego by nie znali.
Z Bukowianami grywał na przeglądach, festiwalach, ale nie na weselach. Czasem jedynie kapela przygrywała marsza do lub z kościoła.
Za młodu grywał taqkże razem z kolędnikami. Kolędowało się w przebraniu - kolędnikom zależało aby nikt ich nie rozpoznał. Śpiewano najbardziej znane kolędy: "Do szopy hej pasterze", "Przybieżeli", "Gdy się Chrystus rodzi", "Wśród nocnej ciszy". Państwo Hnat kojarzyli, że kolędy "Nad Betlejem jasna gwiazda świeciła" i "Witaj Zbawicielu" należały do kolęd zapożyczonych od p. Przybosia. Nie grywano natomiast z kapelą w ogóle w okresie adwentu czy Wielkiego Postu.
W przeszłości muzykanci byli szanowani i lubiani, ale przede wszystkim byli rozpoznawani przez wszystkich. Poszczególne kapele rywalizowały między sobą. Każda grała nieco spięta by wypaść dobrze przed innymi. Ludzie cenili zespoły, które potrafiły ich porwać do zabawy. Muzykantów zaś cieszyło, jeśli szło wszystko zgodnie z planem.
Wspominał, podobnie jak inni muzykanci z okolicy, melobale - czyli rodzaj balu organizowany przez zespoły dla siebie samych. Do dobrego muzykowania trzeba było mieć żyłkę, zamiłowanie muzyczne i przede wszystkim tego typu muzyka musiała się podobać muzykantowi.
Z Bukowianami grywali między innymi w Kazimierzu, na Jasielskich Okółkach czy Kropie w Korczynie.
Materiał zgromadził: Tomasz Kosiek
Opracowała: Barbara Olbrycht
Zdj. nr 1 Impreza zamawiana w Woli Sękowej
Zdj. nr 2 Solińskie Lato
Zdj. nr 3 Zespół weselny z Panem Hnatem
Zdj. nr 4 Józef i Regina Hnat
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu „Kolberg 2014 -Promesa”, realizowanego przez Instytut Muzyki i Tańca.
Mateirał MP3:
Załącznik | Wielkość |
---|---|
![]() | 1.8 MB |
![]() | 518.78 KB |