Muzyka ludowa Podkarpacia
Muzyka ludowa Podkarpacia
Muzyka obecna jest w życiu człowieka od urodzenia aż do śmierci. Ściśle powiązana jest z obrzędowością, pracą a przede wszystkim z zabawą. W muzyce ludowej istotny jest również związek muzyki instrumentalnej ze śpiewem i tańcem. Zwykle grano do tańca, a śpiewano przed kapelą, aby podać jej nutę do grania.
Muzyka ludowa, podobnie jak inne dziedziny sztuki ludowej, tworzona była przez anonimowych twórców na potrzeby wsi i wykonywana przez wiejskich muzykantów. W rzeszowskiej muzyce odnajdujemy warstwy, tak w stylu jak i repertuarze, świadczące o przenikaniu elementów z regionów sąsiednich, a także o adoptowaniu szlagierów folkloru miejskiego. W zachodniej i środkowej części regionu wyraźnie słychać wpływy muzyki krakowskiej. Melodie zwane „krakowiakami”, grywane są jednak w nieco wolniejszym tempie, a charakterystyczny dla „krakowiaka” rytm synkopowy jest słabiej zaznaczony.
W południowej części omawianego terenu, liczne są wzajemne powiązania muzyki polskiej z łemkowską, słowacką, a nawet węgierską. Do dziś w podkarpackich melodiach, nawet niezbyt wprawne ucho wychwyci przetworzone frazy węgierskich czardaszy, które pozostawili wędrowni Cyganie, mistrzowie gry na skrzypcach i cymbałach. Na całym omawianym obszarze odnajdziemy ponadto elementy muzyki żydowskiej . Uwidacznia się to w melodyce , rytmice, treści piosenek, a przede wszystkim w nazewnictwie tańców, np. polka spod Jasła sabasówka lub szabasówka, taniec z Gaci Przeworskiej zwany „Żyd”. W repertuarze szczególnie pieśniowym nie brak natomiast wątków ogólnopolskich. Napotkamy tu znane w całej Polsce ballady np. o Podolance, szereg pieśni tzw. dziadowskich, spotykane w innych regionach Maryjne pieśni pątnicze, starodawne pieśni patriotyczne, np. o Napoleonie, o powstańcach. Właśnie w śpiewie ludowym zachowały się najbardziej archaiczne elementy muzyki, będące dziedzictwem wielu pokoleń od średniowiecza do współczesności , z przewagą XIX-wiecznych.
Omawiając muzykę omawianego terenu dochodzimy do wniosku, że wykazuje ona wiele cech wspólnych tak w spotykanym repertuarze jak w watkach muzycznych i charakterze melodii. Przeważa metrum dwu i trójdzielne melodii, stosunkowo niewiele jest natomiast melodii o metrum zmiennym i ametryczne. Melodie o metrum parzystym to głównie polki i krakowiaki z charakterystyczną synkopą. Wśród trójdzielnych melodii przeważają taneczne rytmy mazurkowe – oberki walczyki, sztajerki. Ambitus melodii wykazuje dużą rozpiętość. Blisko połowa melodii jest w granicach oktawy i nony. Utwory instrumentalne mają większą rozpiętość. Typowy tak jak dla reszty kraju jest przebieg linii melodycznych charakteryzujący się częstą zmianą kierunku melodii, dającą falisty przebieg melodii i dużą ruchliwość.
Najstarsze pieśni swoimi korzeniami sięgają średniowiecza. Związane są z obrzędowością, głownie weselną. Niewiele zachowało się pieśni o średniowiecznej tonalności np. opartych na pentatonice czy innych składach wąskozakresowych. Wplecione są one w obrzęd weselny, gdzie wykonywane zespołowo, spełniają funkcje rytualne. Charakteryzują się wolnym tempem, zmienną rytmiką i nieokreślonym ściśle metrum. Śpiewa się je jednogłosowo charakterystycznie zawodząc. Przykładem takiego starego typu melodii są spotykane w całej Polsce weselne watki chmielowe, czyli pieśni śpiewane przy oczepinach.
Szczególnie bogaty w tym regionie jest repertuar ludowych pieśni kolędniczych, które śpiewane są w okresie Bożego Narodzenia i Nowego Roku, przez różne grupy przebierańców chodzących po wioskach i miasteczkach. Wyodrębnia się dwa typy kolęd: o tematyce religijne i świeckiej. Do naszych czasów najczęściej zachowały się w postaci kontaminacji łączącej oba typy. Do ludowych kolęd religijnych należą pastorałki śpiewane np. podczas jasełek i w przedstawieniach z szopką itp. Pełne rubasznego humoru pastorałki wydarzenia z Betlejem przenoszą w polskie realia. Głownymi bohaterami są pastuszkowie: Bartek, Szymon, Maciej, Iwan, Fedor, Mikołaj itp., którzy biegną do szopy, by złożyć pokłon Jezusowi. Najciekawsze z tego repertuaru są kolędy określane jako świeckie. Są to pieśni powitalne, pożegnalne i proszalne, czyli takie, w których zawarta jest prośba o datki, wśród nich wyróżniają się pieśni szczodrackie. Te ostatnie to typowe melorecytacje wykonywane przez dzieci chodzące w okresie noworocznym po domach z życzeniami takiej oto treści:
„Piekliście szczodroki, bochnoki powiadali nom. Jakżeście nie piekli dajcie chleba krom. Zapłaci wom som Pan Jezus i ten święty Jon”. W zamian dzieci otrzymywały tzw. „szczodroki”, czyli drożdżowe bułeczki. Najważniejszym gatunkiem w typie kolęd świeckich są kolędy życzeniowe, Śpiewane były gospodarzom i gospodyniom, a przede wszystkim pannom na wydaniu.
Kolędy gospodarskie spotykane do dziś w licznych odmianach zawierają motywy obfitości plonów, cudownego rozmnożenia bydła za sprawą Boga i świętych, oraz nawiązujący do starożytności motyw złotego kielicha, złotych rogów, złotej skiby wypranej w polu. W wariancie jednej z takich kolęd zanotowanych przeze mnie w Woli Dalszej koło Łańcuta, gospodarz siodła konia i jedzie w góry, gdzie są bryły złota. Z tego złota lany był kielich, a pili z niego nie tylko Bóg i Święci, ale również gospodarz z rodziną. Głównym motywem kolęd dziewczęcych jest tzw. „ubieranie” panien. Są to wielozwrotkowe pełne ukrytego erotyzmu pieśni wychwalające urodę, strój, klejnoty dziewcząt, zawierające refren w rodzaju: „hej leluja”, „hej lelija”, „hej pod winem”, albo „rumaj, rumaj mój wianeczku z zielonego barwineczku”. Dziś niestety te pieśni zanikają, a że zwyczaj kolędowania jest nadal żywy, wspomniane pieśni zastępowane są popularnymi piosenkami miłosnymi nowszego pochodzenia.
Ważne miejsce w repertuarze pieśniowym zajmują ballady ludowe. Są to pieśni o charakterze epickim i sensacyjnej treści opowiadające o tragicznych, albo niezwykłych wydarzeniach.
Pieśni te, przekazywane pamięciowo, wędrowały po kraju, stąd zachowały się w wielu wariantach. W Rzeszowskiem pojawiają się warianty m.in. starodawnej ballady o Podolance, o zbóju Madeju, o Kasi, która zbiła swoje nieślubne dziecko, o ojcu, co miał trzy córy, a nie miał się gdzie podziać na starość. Moralizatorskie, zawierające motywy zbrodni i kary ballady, śpiewane były a capella, w wolnym tempie, aby ich treść była czytelna. Spełniały tym samym rolę dzisiejszych mediów. Ballada o okrutnym ojcu - Tadeusz Chudy.mp3 Niektóre ballady ludowe zostały zaadaptowane przez kapele ludowe i dzięki temu być może przetrwały do naszych czasów. Jednak kapele wykonują te pieśni w znacznie szybszym tempie. Ballady były tez nośnikami treści patriotycznych. Opowiadały o dawnych czasach, o powstaniach, o Napoleonie i rzezi galicyjskiej, o kibitkach jadących na Sybir. Niestety do naszych czasów zachowało się już niewiele takich pieśni.
Najwięcej w dawnym repertuarze ludowym było pieśni, które Oskar Kolberg nazywa powszechnymi i zalicza do nich np. pieśni miłosne oraz przyśpiewki. Szczególnie te ostatnie zrobiły zawrotna karierę i do dziś należą do najpopularniejszych. Prosta melodyka, krótkie teksty, to najważniejsze cechy przyśpiewek, które przyczyniły się do ich popularności. Zwykle opierają się na jednej lub dwóch formułach melodycznych, jednozwrotkowych tekstach, nieraz doraźnie improwizowanych. Fenomen przyśpiewki wynika właśnie z faktu, że nie trzeba opanowywać wielozwrotkowych tekstów i trudnych melodii. Wykonywanie przyśpiewek polega zwykle na dialogu dwóch stron, które nawzajem sobie dowcipnie „przyśpiewują”. Najpopularniejsze są przyśpiewki weselne: na drużbę, na swaszkę, na pannę młodą lub młodego itp. Np. „szasza swaszka nie wlesie, nie w lesie i pól litra przyniesie, przyniesie” lub „nasza pani młodo pięknie się ubrała da samego Lwowa po suknię jechała”.
Muzyka instrumentalna w południowo-wschodniej Polsce jest niezwykle bogata. Dla jej pełniejszego zobrazowania trzeba zwrócić uwagę na kilka aspektów. Najpierw omówione zostanie ludowe instrumentarium. Zajmiemy się grupą zawodową, jaką są na wsi muzykanci. Mówić będziemy o tradycjach muzykowania zespołowego, czyli o kapelach oraz o funkcji muzyki instrumentalnej w kulturze z uwzględnieniem repertuaru.
Najbardziej charakterystyczne dla muzyki rzeszowskiej są cymbały. Nieco na północ od Rzeszowa przebiega północna granica zasięgu tego instrumentu. Linia tego przebiegu jest nieregularna i co ciekawe poniżej niej były wioski, gdzie cymbały w kapelach nie występowały. Cymbały przybyły na Rzeszowszczyznę z kręgu karpackiego i pod koniec XIX wieku na trwałe zadomowiły się w tutejszych kapelach. Należą do grupy chordofonów uderzanych. Podstawę instrumentu stanowi drewniane trapezoidalne i stosunkowo płaskie pudło rezonansowe, na którym wzdłuż dłuższego boku naciągnięte są metalowe struny różnej długości. Opierają się one na dwóch drewnianych podstawkach, które dzielą struny w stosunku 2:3, dzięki temu obie części współbrzmią w kwincie. Dźwięk powstaje przez uderzanie drewnianymi pałeczkami tzw. „palcatkami”, w grupę strun jednakowo nastrojonych. Takich strun jest w grupie od dwóch do pięciu, zależnie od instrumentu. Współcześnie cymbały stroi się chromatycznie oktawami, począwszy od dolanego „a” z lewej strony, a „D” z prawej strony. Cymbały były i nadal są wytwarzane przez ludowych twórców. Do najbardziej znanych należał nieżyjący już Władysław Chochołek z Czeluśnicy koło Jasła. Nadal wytwarzają cymbały Władysław Wojtyna z Białobrzegów k. Łańcuta i Stanisław Wyżykowski z Haczowa.
Do grupy mistrzów gry na cymbałach należą: Władysław Wojtyna, Edward Markocki z Podlesia, Stanisław Tadla ze Szklar, Witold Gierlicki z Gąsówki oraz Stanisław Szajna z Miejsca Piastowego.
Tradycja gry na cymbałach podtrzymywana jest przez Wojewódzki Dom Kultury w Rzeszowie, który od 1981 roku organizuje Spotkania Cymbalistów Polski południowo – wschodniej. Na imprezie pojawiają się młodzi adepci gry na cymbałach, co pozwala sądzić, że jeszcze przez jakiś czas umiejętności gry na cymbałach nie zaginą.
Poza cymbałami do typowych instrumentów występujących na Ziemi Rzeszowskiej należą skrzypce, basy i klarnety. W terenie można jeszcze spotkać skrzypce i basy ludowej produkcji. Instrumenty te w wyglądzie prymitywne, naśladowały produkcję fabryczną. Nazwiska ich twórców zatarły się już w pamięci muzykantów. W tym regionie żyje wielu świetnych skrzypków ludowych. Jednym z najstarszych i najbardziej znanych jest Władysław Pogoda z Huciny koło Kolbuszowej.
Skrzypce były podstawą każdej kapeli. Pierwszy skrzypek, czyli prymista prowadził linie melodyczną , akompaniował mu dwudźwiękami na słabej części taktu, sekundzista. Czasami był jeszcze drugi skrzypek w kapeli, który grał drugi głos. Skrzypkowie prymiści w grupie muzykanckiej byli najważniejsi. To oni przewodzili kapelom, umawiali się z klientami na granie, brali zapłatę, dzielili zarobek.
Bardzo mocno osiadł w tradycji klarnet, instrument z grupy aerofonów drewnianych nie ludowego pochodzenia, który pojawił się w kapelach ludowych pod koniec XIX wieku. W kapelach tych popularny był początkowo klarnet w stroju C o ostrzejszym brzmieniu. Obecnie najbardziej rozpowszechniony jest klarnet w stroju B, instrument o większych możliwościach technicznych i przyjemniejszej dla ucha barwie. W kapeli, gdy klarnecista posiadał duże umiejętności, ornamentacyjnie przetwarzał melodię, a kiedy tego nie potrafił grał unisono z prymistą. Klarneciści niekiedy przejmowali rolę prymistów i przewodzili kapeli. Tak było np. w Kapeli z Bud Łańcuckich w latach 60-ych i 70-ych XX wieku, kiedy żył Józef Porębny jeden z najsłynniejszych klarnecistów rzeszowskich. Do słynnych niegdyś, dziś nieżyjących klarnecistów należeli również Antoni Florek z Górek koło Brzozowa i Jan Kochmański z Markowej koło Łańcuta.
Uzupełnieniem składu kapel Rzeszowszczyzny są basy. W przeszłości muzykanci grali na instrumentach wykonanych przez ludowych twórców, z czasem do użytku weszły fabryczne kontrabasy. W kapeli spełniały one głownie funkcję rytmiczną, ale gdy był dobry muzykant, to również basową. Basy w dwudziestoleciu międzywojennym próbowały wyprzeć z tutejszych kapel bębny i czynele. Trafiały one na wieś pod wpływem orkiestr dętych, ale nie zadomowiły się na długo. Udało się to w niewielu przypadkach jedynie trąbkom.
W przeszłości popularna była tez lira korbowa, na której przygrywali sobie do śpiewu wędrowni lirnicy. Lira korbowa należy do instrumentów strunowych smyczkowych, w których role smyka spełnia drewniane kółko poruszane korbką. Korpus rezonansowy liry przypomina korpus wiolonczeli, ma wysokie boczki i krótka skrzynkowa szyjkę. Lira korbowa zaopatrzona jest w jedną lub dwie struny melodyczne, skracane za pomocą tangentów przyciskanych palcami lewej ręki oraz dwóch do czterech strun burdonowych, czyli jednakowo brzmiących tzw. „burdobasowych”. Lira korbowa w południowo-wschodniej Polsce popularna była jeszcze w XIX wieku, a w ostatnich czasach została zrekonstruowana na Podkarpaciu. Dokonał tego Stanisław Wyżykowski, skrzypek i lutnik z Haczowa.
Do ludowego instrumentarium wchodzą również różnorodne prymitywne instrumenty lub inaczej mówiąc narzędzia akustyczne. Są to wytwarzane zwykle do celów obrzędowo-magicznych np. wielkanocne kołatki, terkotki itp. Prymitywnymi instrumentami są robione z gliny piszczałki, a ze źdźbeł zbóż piskawki i drewniane lub wykonane z kory piszczałki. Znana jest w tym regionie gra na listku bzu.
Po II wojnie światowej do składu kapel zaczęto wprowadzać, całkowicie obcy tutejszym tradycjom muzycznym, akordeon. Krytykowany mocno przez różne gremia oceniające na licznych przeglądach i konkursach nie był eksponowany, ale mocno wszedł do praktyki muzycznej z racji swego uniwersalnego brzmienia.
Ludowi muzykanci byli zwykle samoukami. Musieli mieć duże zdolności muzyczne, gdyż rzadko się zdarzało, że ktoś kierował ich edukacją. Umiejętności gry zwykle przechodziły z ojca na syna. Znane były całe pokolenie muzykanckich rodzin. W Siedleczce koło Przeworska, to słynna rodzina Pudełków, w sąsiednim Ostrowie rodzina Piątków, w Grabownicy koło Brzozowa słynna była muzykancka rodzina Dżoniów, w Piątkowej Sowów, a w Lubzinie Kurasiów. W większości tych rodzin tradycje kultywowane są do dziś. Najlepiej jak w domu było kilku zdolnych braci, wtedy każdego przyuczano grać na innym instrumencie i razem tworzyli kapelę. Tak np. było z braćmi Łobodami z Dąbrowej koło Rzeszowa. Najbardziej znany wśród ich był najmłodszy Władysław Łoboda- znakomity skrzypek prymista. Najstarszy z braci grał na „sekundzie”, a średni na basach. Taki był najprostszy skład rzeszowskiej kapeli.
Kapele zazwyczaj nie miały stałego składu osobowego. Opierały się na jednej indywidualności, znakomitym skrzypku lub klarneciści, którzy w zależności od potrzeb dobierali sobie kompanów. W starodawnych kapelach każdy z muzyków grał po swojemu różne warianty tej samej melodii. Taki styl grania nazywa się heterofonią wariacyjną. Dobry słuch i pamięć muzyczna pomagała w odnalezieniu właściwego dźwięku. Nuty znali tylko nieliczni wiejscy muzykanci. Tych, co fałszowali nie dopuszczano do gry i wyśmiewano niemiłosiernie. Prawdziwą rewolucją stało się przechodzenie na harmoniczny tryb gry. Następowało to stopniowo po I wojnie światowej, pod wpływem nowoczesnych prądów muzycznych, które w rozmaity sposób docierały na wieś. Nie obeszło się bez trudności i poświęceń. Ci grajkowie, którzy nie nadążali za postępem musieli odejść. Zastąpili ich młodsi, lepiej rozumiejący nowoczesną muzykę, niekiedy dobrze znający nuty. Już w okresie międzywojennym kapele zaczęły rozwijać się w dwóch nurtach. Starsi muzykanci kontynuowali starodawne tradycje, grali w starym składzie, czyli dwoje skrzypiec, klarnet, cymbały, basy, zwykle nie wychodząc poza lokalne środowiska. Młodzież zafascynowana pojawiającymi się nowymi możliwościami brzmienia muzyki ludowej granej na nowych instrumentach: trąbkach, saksofonach, fletach, perkusji, lepiej wykształcona, znająca nuty, nastawiała się na bardziej wymagającego i różnorodnego klienta. Kapele tego typu, określające się mianem zespołów muzycznych wzbogacały repertuar o popularne w mieście tzw. „szlagiery” i niejednokrotnie konkurowały z miejskimi zespołami, tym bardziej, że były tańsze. Przez to też tradycyjne kapele ludowe zaczęły tracić na znaczeniu. Wesela i zabawy wiejskie zdominowały kapele grające nowoczesną muzykę w coraz bardziej nie ludowym składzie. Starzy grajkowie nie znajdując zatrudnienia zaprzestawali grania i zapewne ich dziedzictwo uległoby zapomnieniu gdyby nie ruch folklorystyczny. W różnych środowiskach, nie zawsze wiejskich, już na początku lat 50-ych XX wieku zaczęły powstawać zespoły pieśni i tańca. Honorem każdego domu kultury było posiadanie takiego zespołu. Z tego okresu pochodzą np. „Lasowiacy” przy zakładowym Domu Kultury Huta Stalowa Wola, „Bandoska” przy Wojewódzkim Domu Kultury w Rzeszowie, „Rzeszowiacy” przy WSK Mielec i wiele innych. Wzorem stały się reprezentacyjne Zespoły Pieśni i Tańca „Mazowsze” oraz „Śląsk”, które zwróciły uwagę społeczeństwu na piękno folkloru polskiego. Opracowany artystycznie, dotychczas niezrozumiały i odrzucany wycinek kultury narodowej, dotarł do elit i podniesiony został do rangi wartości ogólnonarodowych.
W latach sześćdziesiątych zwrócono uwagę na ginące starodawne kapele ludowe. Duże znaczenie miały działania muzykologów Jadwigi i Mariana Sobieskich, którzy niczym XIX-wieczny Oskar Kolberg, jeździli po kraju i rejestrowali muzykę ludową dla potrzeb Instytutu Sztuki Państwowej Akademii Nauk. Trafili również w Rzeszowskie, gdzie popularna była wtedy m.in. kapela ludowa rodziny Sowów z Piątkowej.
Pojawiły się pierwsze przeglądy kapel grających muzykę ludową. W 1966 roku narodził się Ogólnopolski Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą. Jego znaczenie było ogromne, szczególnie na początku. Dla zwycięzców, a nawet samych uczestników Festiwalu była to olbrzymia nobilitacja. To właśnie dzięki tej imprezie odradzały się stare kapele. Starzy muzykanci zaczęli przypominać sobie zapomniane melodie. Na nowo poczuli się potrzebni i dowartościowani. Poprzez ponad 40-letnią historię Festiwal w Kazimierzu wychował nowe pokolenie muzyków ludowych. Grają oni zgodnie z zaleceniami komisji artystycznych składających się z muzykologów i etnografów, ludzi, którym na sercu leży, aby muzyka ludowa w dawnym kształcie nie zaginęła. Festiwalowi podporządkowano w całej Polsce szereg przeglądów i konkursów, gdzie kapele, śpiewacy i soliści oceniani są tymi samymi kryteriami.
Nie można pominąć roli mediów w upowszechnianiu folkloru. Istniejąca od połowy lat 50-ych Rozgłośnia Polskiego Radia w Rzeszowie od początku swojej działalności rejestrowała muzykę ludową, popularyzowała sylwetki twórców i muzykantów. W jej archiwach jest blisko 200 godzin samej muzyki ludowej, w tym jedna z kapel Władysława Łobody, która przez jakiś czas określana była jako kapela Polskiego Radia w Rzeszowie. W jej składzie grali: Władysław Łoboda -I skrzypce, Roman Twardowski- II skrzypce, Walenty Nyzio – skrzypce sekund, Władysław Stokłosa – klarnet i Stanisław Łoboda – Kontrabas. Śpiewali z nimi Wanda Fitoł, Jan Dziedzic i Jan Basara. Wszyscy muzykanci pochodzili z miejscowości położonych w pobliżu Rzeszowa - Dąbrowy, Woliczki i Trzciany. Popularne w ich wykonaniu były sztajerki, chodzone, tramelki, walczyki. Popularność „Łobodów” spowodowała, że stare kapele zaczęły się odradzać, powstały nowe i oczarowane legendą, naśladowały ją. Podobną sławą cieszyła się kapela Sowów z Piątkowej, Murasów z Bachórza, Porębnego z Bud Łańcuckich, Pudełków z Siedleczki i wiele innych. Większość z nich, nie bez kłopotów, zmieniając wielokrotnie składy, twa do dziś.
Ludowa muzyka instrumentalna wykonywana była zwykle do tańca. Jednak po II wojnie światowej zmieniła się jej funkcja. Coraz mniej kapel grało po weselach i zabawach. Dzięki rozwijającemu się ruchowi folklorystycznemu z dawnej użytkowej funkcji muzyki do tańca udało się przejść na artystyczną, czyli do słuchania, do podziwiania na licznych koncertach i konkursach. W takiej formie ma szanse przetrwać jeszcze długie lata.
Jolanta Danak-Gajda
fot. nr 1. Kapela "Kurasie" z Lubziny k. Ropczyc (Podkarpacie (fot. ze zbiorów p. Aliny Kuraś)
fot. nr 6. Skrzypaczka Kapeli "Gacoki" z Gaci Przeworskiej, fot. Barbara Śnieżek
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu „Kolberg 2014 -Promesa”, realizowanego przez Instytut Muzyki i Tańca.