Galicyjskie tradycje karnawałowe
Galicyjskie tradycje karnawałowe
Okres karnawału, po staropolsku nazywanego zapustami ma bardzo odległą historię, sięgajacą do tradycji przedchrześcijańskich. Okres ten w starożytnym świecie poświecony był kultowi zmarłych. W Grecji w tym okresie obchodzono Antesterie – święto budzacej się do życia przyrody. Podczas ochodów swiątecznych witano dusze zmarłych oddając im hołd poprzez składanie ofiar, barwne korowody, procesje i towarzyszące im tance.
Podobnie rzecz się miala na terenie imperium rzymskiego. Tu także w tym samym okresie obchodzono wiosenne zaduszki – Feralia. Podczas fety, podobnie jak w Grecji i tu składano dary z płodów ziemi oraz bawiono się hucznie przy beczkach z winem, skladając jednocześnie hołd bogowi wina i płodnych sił natury- Dionizosowi (Bachusowi). Jak tłumaczy Anna Szymanderska,
„okręt boga Dionizosa w Rzymie zwanego Bachusem” przybił do Rzymu jako „carrus navalis”, a stąd przeszedł na całą Europę. W Hiszpanii, Portugalii i Francji nazwano go carnaval, u nas karnawał lub zapusty […]. Wiele było tłumaczeń pochodzenia słowa karnawał. Uważano, że pochodzi od carne avaler – połykać mięso albo od carne lavamen – z mięsa się oczyszczać, albo od carne vale- mięso żegnaj. Znajdowano tez polskie pochodzenie słowa – od „nawału kar”, które przyniesie post”.
Nim jednak nadszedł post fetom, maskaradom i zabawom nie było końca. Zapoczątkowana za sprawą mediolańskiej księżniczki i zarazaem polskiej królowej Bony Sforzy tradycja maskarad przyjęła się w naszym kraju z wielkim aplauzem wzbogacając naszą rodzimą tradycję zabaw zapustnych.
Huczne i niezwykle barwne zwyczaje związane z tym okresem wzbudzały zdziwienie przybyszów z obcych landów. Przebywający w Polsce wysłannik dworu Sulejmana Wspaniałego relacjonował swojemu władcy:
„w pewnej porze roku chrześcijanie dostają wariacji i dopiero jakiś proch sypany im w kosciele na głowy leczy takową”.
Karnawał na dworze wiedeńskim
W III ćwierci XIX wieku modne stały się na dworze wiedeńskim tzw. bale polskie będące nie tylko rodzajem manifestacji polskości polskiej arystokracji, ale także wyrazem sympatii dla Polakow kół politycznych i arystokratycznych ówczesnej Europy. Wyrazy sympatii dla Polaków okazywał także cesarz [Rudolf], który podczas balu kazał się prezentować polskiej arystokracji. Podobnie arcyksięzna Stefania podczas balu w 1887 roku, który odbył się w pałacu księcia Eugeniusza Sabaudzkiego będacego siedzibą ministerstwa skarbu, założyła toaletę w polskich barwach narodowych; białą suknię z dopiętym trenem z czerwonego aksamitu.
Bal polski na dworze wiedeńskim, któremu poatronowały damy z całej austriacko-węgierskiej arystokracji rozpoczynał się polonezem, następnie tańczono modnego wówczas i obowiazkowego walca i mazura.
Karnawał we Lwowie 1882-1889
W okresie karnawału Lwów był roztańczonym miastem, a nastepujace jeden po drugim bale stały się jego specjalnością. Wsród nich prym wiodła pani Alfredowa – Maria Potocka, której mąż II ordynat na Łańcucie pełnił w owym czasie funkcję namiestnika Galicji. Prowadzone przez nią słynne wówczas mające prywatny charakter wieczory wtorkowe gromadziły w pałacu namiestnikowskim elitę ówczesnej Galicji.
Sezon karnawałowy natomiast rozpoczynał się w palacu Potockich „Sylwestrem u pani Alfredowej”. Nie było jednak tradycji hucznego obchodzenia tego wieczoru, a życzenia nowroczne Pani Maria przyjmowała w Nowy Rok.
Poza wielkimi balami majace charakter oficjalny odbywajacymi się w pałacu Namiestnika Galicji, dbywały się także liczne bale prywatne. Wystarczy przytoczyć bal u hr. Włodzimierzów Dzieduszyckich, hrabiny Maurycowej Dzieduszyckiej, czy hrabiny Pauliny Łosiowej i hr. Stanislawa Badeniego.
Oprócz wielkich balów wydawane były także w sali Kasyna Miejskiego bale działajacego na terenie miasta Towarzystwa Muzycznego, Towarzystwa Kolejowego, księżnej Sapieżyny i inne. W balach tych uczestniczył patrycjat miejski oraz sfery wojskowe. Szanowane damy obejmowały bal swoim patronatem podkreślając swoją osobą jego splendor. Protektoratem zaś obejmowała hrabina Maria Potocka z Łańcuta, która przyjmowana z honorami przechodziła wśród szpaleru i zajmowała przygotowane dla niej honorowe miejsce w formie tronu.
Tegon rodzaju bale w ówczesnym stanowym społeczeństwie były okazją na której spotykałay się wspólnie arystokracja, ziemiaństwo i przedstawiciele mieszczaństwa.
Inną formą zabaw i rozryki karnawałowej pierwszych lat osiemdziesiatych XIX wieku były organizowane przez panią Alfredową teatry amatorskie oraz pokazy żywych obrazów, z których dochód przeznaczany był na cele dobroczynne.
A, oto jak karnawał we Lwowie 1888-1889 wspomina Marian Rosco-Bogdanowicz: „Wśród licznych i ładnych balów clou tegorocznego sezonu był wielki bal kostiumowy na „ulicy Kurkowej”. Pałac hr. Włodzimierzów Dzieduszyckich otworzył gościnne swe podwoje dwom kuligom, które z wielkim animuszem i humorem tam wpadły. Pod energiczną i sprawna ręką pani Anny Wolańskiej organizowały się w jej salonach dwie grupy: „wesele krakowskie” i „wesele huculskie”. Całe towarzystwo lwowskie brało w tym udział , tj. cała młodzież, która odpowiednio do swegon typu i gustów do jednej albo drugiej grupy należała. Przygotowania i próby trwały długi i bardzo były wesołe. Trzeba się było ćwiczyc nie tylko w krakowiaku i kołomyjce, ale i w ad hoc skomponowanych spiewkach.
„Wesele krakowskie” widywano już we lwowie przy okazji kostiumowych zabaw. „wesele huculskie było zupełną nowością” i wypadało nadzwyczaj efektownie. Bogactwo i barwnośc strojów huculskich, które staralismy się wszyscy mieć autentyczne, wzbogacały zachwyt. Należałem do grupy huculskiej. Parą „młodych” była prześliczna w całej rasie swej pełnej wdzieku i urody panna Jaga i urodziwy, wysmukły Witold czartotyski. Tworzyli parę tak niezwykle piekną, że wszystkich oczarowali. Siostra jej panna maryna i ja byliśmy para druzbów, a wyborną w typie para starostów byli hr. Lepold starzeński i hrabina Anna Wolańska., z obowiązkowym kogutem i korowajem w koszyku. Za nami około trzydziestu par Hucułow i Hucułek, może nie wszystkich rownie urodziwych jak panswto młodzi, ale równie charakterystycznych w tych wyjatkowo malowniczych strojach i ozdobach naszej tak pełnej niezrównanego folkloru Huculszczyzny.
Podczas gdy „wesele krakowskie” wpadło na sale ze zwykłym impetem i harmiderem podkowek i brżekadeł i po mistrzowsku odtanczyli swoje krakowiaki przeplatane dowcipnymi i wesołymi śpiewkami, my weszliśmy cicho i spokojnie przy dźwiekach jakiejś huculskiej melodii granej przez wiejskich skrzypaczków […] i pokloniwszy się według zwyczaju do kolan naszych dostojnych, a przez wszystkich tak kochanych gospodarzy zaspiewalismy okolicznościowa pieśń przez pana Leopolda bardzo zręcznie i ładnie do jednej z huculskich melodii skomponowaną:
„My prychodym z czarnohory
wyhnała nas zyma,
Biłe teper połonyny
chliba doma ny ma...”
Karnawał w Rzeszowie XIX-XX
W trzeciej cwierci XIX wieku Rzeszów zapamietany został jako miasto dość ponure i nie obfitujace zbytnio w bale, chociaż jak pisze prof. Jadwiga szymczak-Hoff` w 1883 roku pomimo że karnawał był wyjątkow krótki, w Rzeszowie odbyły się trzy bale, cztery wieczorki taneczne zorganizowane przez Towarzystwo Kasynowe. Równiez w Księdze Życzeń i Zażaleń Towarzystwa został dokonany pierwszy wpis z 1879 roku dotyczący karnawału w Rzeszowie.
W latach 80-tych XIX wieku popularne stały się wśród warstw wyższych bale dobroczynne. Moda na nie dotarła także na prowincję zasilając organizacje wspierajace ubogich. W Rzeszowie tego rodzaju bale odbywały się pod patronatem hrabiny Zofii Wallis ze Słociny, organizowane rokrocznie w największej w mieście sali w kamienicy zwanej „Luftmaszyną”. (Kamienica stoi u zbiegu ulic Słowackiego i Kościuszki). Dochód z balu przekazany był na dochód Towarzystwa Czerwonego Krzyża. Również hrabina Jadwiga Wodzicka z Tyczyna patronowała balowi z którego dochód przeznaczony był na bursę szkolną. Wzorem wielkich miast, również mieszczanie rzeszowscy wydawali oddzielny bal dobroczynny, z którego dochód przeznaczany był na weteranów z czasów powstania listopadowego.
Wielkim powodzeniem i estymą cieszył się bal oficerski wydawany przez Rzeszowski Garnizon Wojskowy. Szybko zyskując tytuł „Króla Balów Karnawału” stał się wydarzeniem towarzyskim w którym bawiła się cała ówczesna elita miasta. Dużym powodzeniem cieszyłysię też bale Towarzystwa Kasynowego w którym także bawiła się rzeszowska elita. Bal wzorem wiedeńskim rozpoczynał się polonezem, który przez parę czyniacą honory odtańczony był w stroju narodowym.
Po odtańczonym polonezie, w kolejności tańczono walca, kadryla oraz kotylion, który będac tańcem figurowym pozwolił na uformowanie z cial tancerzy napisów:
- Towarzystwo Kasynowe w Rzeszowie
- 19 lutego 1887
- Niech żyje płeć piękna
- Kochajmy się
Oprócz wielkich balów w okresie karnawału na terenie Rzeszowa odbywało się 4-5 się mniejszych imprezy organozowanych przez Kasyno Miejskie i Towarzystwo Muzyczno – Literackie. Wsród nich powodzeniem cieszyły się reuniony mające charakter towarzyski, zawierajace w swym programie zrówno tańce, jak i prelekcje i modne wówczas tombole. Z uwagi na bardziej swobodny charakter imprezy uczestnikow obowiazywały stroje codzienne.
Reuniony z uwagi na formę i cene biletu adresowane były do mniej zamoznej części społeczeństwa rzeszowskiego. Bilety wstepu na bal były bowiem bardzo kosztowne, ponadto etykieta towarzyska wymagała od uczestnikow balu odpowiedniego stroju. W przypadku dam zasady etykiety nie pozwalały na pojawienie się w towarzystwie dwa razy w tej samej toalecie. Panie sięgały do oferty modnych wówczas salonów mody nie tylko krajowych, ale także europejskich, co wiazało się z poważnymi wydatkami. Do sukni obowiazywał bukiecik balowy, który w Rzeszowie kosztował około 10 zł reńskich, z kwiatów żywych trzeba było zapłacic dwukrotnie wyzsza cenę. Dla porównania cena biletu wstępu na reunion wynosiła 2 złote.
W połowie lat 80-ych XIX wieku wzorem Warszawy stały się modne w Rzeszowie wieczorki wełniane, które powstały jako rodzaj odpowiedzi na zbyt „wybujałe” sumy wydawane na bale w smutnym dla kraju okresie zaborów. Damy obowiazywałay suknie domowe, natomiast mężczyźni wystepowali we frakach, których obowiązkowym dodatkiem były biale rękawiczki.
Zabawowy czas podkreślało wpisujące się w ten czas żydowski święto Purim, podczas którego barwne wozy przepełnione rozbawioną młodzieżą przebrana w stroje maskaradowe przejazadżały przez miasto. W tym czasie odbywał się także we wspomnianej Luftmaszynie bal żydowski, któremu towarzyszyły tombole. Dochód z balu zasilał szkołę żydowską mieszczącą się się obok synagogi.
Początkiem XX wieku popularne stały się także bale kostiumowe, których organizatorem było Kasyno Oficerskie. W 1903 roku odbył się w sali „Sokoła” bal pod hasłem „Karnawał w Neapolu”. Panie wystapiły wówczas w kostiumach tematycznych, natomiast panów obowiazywał tradycyjny frak i maska . Rok później odbył się bal „z Rzeszowa do Indii”, będący okazją do zapoznania się z egzotyczna kulturą tej części świata.
Kulig wg Słowian.
„Słowianie jako naród rolniczy spoczywali wraz z nią. W krótkie zimowe wieczory upędzali się po kniejach za zwierzem, wieczorem mieszkańcy nadbrzeżni wiązali sieci, dalsi pletli koszyki, opałki, to znow przy dzbanach piwa i miodu opowiadali młodszym dzieje i wydarzenia dawnego minionych czasów, ale zawsze pozostawało im jeszcze dużo nie zajetego „pustego czasu”, wymyślili więc bożka pustoty i uciechy pijackiej na wzór (…) Dionizosa Bachusa, aby im czas uprzyjemniał. Ubierali pociesznie pierwszego lepszego parobczaka, sadzali go na saniach ozdobionych gałęziami drzew iglastych i rumianymi gronami kaliny i ten na prędce zaimrowizowany PUST pedził co koń wyskoczy od jednej Słobody do drugiej, a za nim dziesiatki sani, napełnionych podochocona młodzieżą. Pust, Pust, za Pustem, hej-że ha za Pustem! Wsród smiechów i nawoływań orszak dążących za Pustem ciągle się zwiekszal i zatrzymywał pod dachem najzamozniejszego własciciela Słobody, gdzie obszernej swietlicy przy dźwiekach cymbałów i bębenka bawiono się ochoczo do rana....”.
Przedstawiony w Mitologii słowiańskiej opis dawnej zapustowej zabawy przybliża klimat towarzyszący temu szczególnemu okresowi roku obrzędowego, jak również podejmuje próbę wyjaśnienia pochodzenia tradycji zapustowej na gruncie słowiańskim.
Tradycje związane z jej początkami skrywają jednak mroki historii. Zygmunt Gloger w 'Roku polskim” wyjaśnia, że „była to zabawa zapewne tak dawna, jak dawno zasiały się gęściej dwory i dworki szlacheckie na równinach Wielko i Małopolski”.
Jest też rzeczą bezsporną, że to właśnie kuligi stały się ulubioną zabawą zimową polskiego ziemiaństwa i arystokracji. Forma zabawy idealnie odzwierciedlała bowiem ducha naszego narodu łącząc wątek zabawowy z dumą narodową przejawiajacą się choćby w bogatych barwnych strojach jak również towarzyszącej zabawie formule, bo „otwartoscią i miłością sąsiedzką stało nasze dawne życie, uprzejmoscią i gościnnością wszelka zabawa...” - pisał Oskar Kolberg.
Tak ważny element ówczesnego życia towarzyskiego jakim niewątpliwie były kuligi wymagał starannych przygotowań. Oprócz strojów wazny element stanowiła kolejność odwiedzanych dworów i zapewnienie miejsc noclegowych dla uczestników zabawy. Należy pamiętać, że w zabawie czestniczyło kilkanaście, a czasem nawet kilkadziesiąt sani.
Kiedy nadchodził moment rozpoczęcia zabawy, wysyłano po okolicy laskę dajac tym samym sygnał do rozpoczęcia kuligu.
Szkacheckie kuligi w Rzeszowskiem
Opisany na łamach casopisma „Czas” z 1867 roku kulig szlachecki w Rzeszowskiem w znacznym stopniu nawiazywał do tradycji karnawałowych Lwowa.
„Przybywszy na miejsce, tj. do zajezdnego domu zastałem tam już mnóstwo znajomych i przyjaciół, którzy dowiedziawszy się, ze mam przyjechać, wybiegli z izby na dór już poprzebierani i zamaskowani, i zaczęli mię witać zmiennym głosem,a tak akcentem prawdziwie chłopskim, zem ich istotnie poznac nie mógł […]. Niezwykły ruch i zwawe rozmowy, prowadzone prawdziwie po chłopsku , uwydatniały dobrze zrozumiałego ducha krakowskiego wesela. […] całe wesele pomieściło się w kilkunastu bryczkach. Ruszywszy tegim kłusem, w momebncie stanęlismy przed folwarkiem, gdzie pozsiadawszy uszykowalismy się w pary nastepujacym porządku: pierwszą parę stanowili panstwo młodzi, druga starosta ze staroscina, trzecią marszałek ze starszą drużką, czwartą drużba z młodszą drużka; reszte zaś składali weselni, którzy również w parach stanęli. Uszykowawszy się w takim porządku, muzyka zagrała marsza – krakowiaka, a my postapili pod same drzwi, gdzie postawszy krótką chwilkę wyszedł nareszcie sznowny gospodarz ze swoją godną małżonką ib zaczęły się obopólne przemowy wierszem i prozą, kończące się zaproszeniem gospodarza i raczeniu chlebem i solą na wstępie. Muzyka grac nie ustawała, a więc wszedłszy do pokoju zaczęlismy zaraz krakowiaka przyspiewując przy tym do okoliczności improwizowane krakowiaki, które w słuchajacych przyjemne uczucie wzbudzały […]. Nareszcie starosta uszykował koło, w którym się wszystkie pary mieściły, i zaczął tańczyć wraz z starościną z kazda parą z osobna dokoła, co gdy ze wszystkimi parami skończył, druga para to samo robiła, a następnie wszystkie. […] Po skończonym krakowiaku krótka pauza była odpoczynkiem , a wreszcie zaczął się mazur, ale z taka zapalczywością, że czegoś podobnego już dawno nie widziałem. […] Długo byłby trwał ten ochoczy mazur, gdyby go nie przerwało wystapienie gospodarza, który chcąc najprzód poznac swich gości, a potem ofiarował zasiłek, prosił ażeby zdjęli maski, co gdy nastapiło , niemało było pociesznych żartów i smiechów pochodzacych z dziwnego zrządzenia przypadku, kto z kim stał w parze, tanczył, mówił, a nie mógł odgadnąć właściwego nazwiska...”
Organizowane zwłaszcza w czasie karnawału róznego rodzaju bale i fety były okazją do zawarcia znajomości, stająć się także targowiskiem matrymonialnym.
Emilia Jakubiec-Lis
Fot. 1. Polonez - litografia barwna/papier, Antoni Zalewski, ze zbiorów Muzeum Zamek w Łańcucie.
Do dnia 15 maja 2016 r. eksponowana na wystawie czasowej "Barwy i nastroje. Muzyka w malarstwie polskim" w Muzeum Etnograficznym w Rzeszowie.
Fot. 2. Bal u Magdaleny Morskiej w Zarzeczu - grafika/papier, ze zbiorów Muzeum Zamek w Łańcucie.
Do dnia 15 maja 2016 r. eksponowana na wystawie czasowej "Barwy i nastroje. Muzyka w malarstwie polskim" w Muzeum Etnograficznym w Rzeszowie.
Fot. 3 - 6
Fotografie archiwalne z pracowni fotograficznej Edwarda Janusza z Rzeszowa
pochodzą ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Rzeszowie.
Fot. 7 - 9 Kulig na Szlaku. 10 lutego 1880 roku.
Fotografie pochodzą z albumu podrózniczego hr. Mycielskich,
ze biorów Muzeum Samorządowego Ziemi Strzyżowskiej im. Zygmunta Lesiaka.