Dowód tożsamości konia
Koń był jednym z najważniejszych zwierząt gospodarczych na wsi i był w sposób szczególny otaczany przez gospodarza troską. Ze wspomnień Jana Słomki możemy się dowiedzieć jak ważną rolę odgrywał on pośród innych zwierząt domowych: „Co najlepsza pasza, jak siano, koniczyna, owies z sieczką (...) była tylko dla koni. Krowy zaś dostawały tylko czystą słomę z żyta, pszenicy, jęczmienia, owsa, a prośniankę zadawali im dopiero na wiosnę, gdy się ocieliły. Jeżeli zaś gospodyni chciała im kiedy zarzucić za drabinę lepszej paszy: siana czy koniczyny, to czyniła to ukradkiem, żeby tego gospodarz nie widział, bo się bardzo o to złościł i gniewał. Uważał bowiem, że »koń ciągnie i robi, to musi lepiej zjeść, a krowa nie idzie do zaprzęgu, stoi tylko i żre«. Chociaż i konie w zimie stały przeważnie na stajni i zazwyczaj wyjeżdżali nimi tylko po drzewo do lasu, ale gospodarza to cieszyło, gdy je ze stajni wypędził i ładnie mu po oborze brykały”[1].
Kolejnym dowodem świadczącym o wadze konia było wprowadzenie dowodów tożsamości dla tych zwierząt. Na mocy rozporządzenia Ministra Spraw Wojskowych i Ministra Spraw Wewnętrznych z dnia 23 marca 1928 r., każdy właściciel, lub posiadacz konia obowiązany był posiadać dowód tożsamości konia.
W celu wydania tego dokumentu wszystkie konie z gminy, w wieku do jednego roku, zbierano określonego dnia w wyznaczonym miejscu, gdzie poddawano je badaniom weterynaryjnym, po czym otrzymywały dowód tożsamości oraz orzeczenie o zdatności do służby wojskowej. W dokumencie zawarte były takie informacje jak: posiadacz zwierzęcia, miejsce zamieszkania, powiat, a także opis konia (płeć, maść, wzrost, wiek i znaki szczególne) oraz wynik i data badania.
Do dziś przetrwał obowiązek ewidencji koni, obecnie jednak nie posiadają one dowodów tożsamości a paszporty.
Na wystawie „Nie wszystko złoto, co się świeci...” prezentujemy dowód tożsamości konia wydany 28 listopada 1949 r. w powiecie rzeszowskim.
Monika Zydroń