Z Janem Słomką na bandos
Wystawa "Nie wszystko złoto, co się świeci..." podejmuje temat różnych sposobów zarabiania pieniędzy przez mieszkańców wsi w XIX i XX w. Z powodu ciężkiej sytuacji materialnej wielu mieszkańców Galicji decydowało się na opuszczenie swoich domów w celu znalezienia pracy. Z razji tego, że przewodnikiem prowadzącym po wystawie jest Jan Słomka, oddajmy mu głos:
"W tym czasie, gdy chłopi chodzili jeszcze na flis, kobiety, dziewki i wyrostki z mniejszych gospodarstw chodzili stąd, zwłaszcza ze wsi lasowskich, na roboty polne do Królestwa Polskiego. Szli tam pieszo, w gromadach po kilkadziesiąt, mając w zajdkach odzienie, chleb i t. p. Wychodzili z domu na wiosnę, a wracali w jesieni po wykopaniu ziemniaków. Nazywało się to chodzeniem »na bandos«.
Zmawiali się do tego, we wsi miedzy sobą, jeden od drugiego dowiadywał się, gdzie lepsze warunki pracy. Wracali na stare miejsca, jeżeli poprzedniego roku było im tam dobrze.
Zmawianiem bandosów trudniły się też obrotniejsze kobiety i agenci Żydzi. Roboty były po dworach w pasie 5–6 mil od granicy. W zarobku otrzymywali wikt i przynosili z sobą do domu 30–60 reńskich zaoszczędzonych pieniędzy. Taki zarobek uchodził za dobry. Co do zachowania się moralnego, bandosy mieli opinię niewiele lepszą od tych, co teraz jeżdżą do Prus.
Tak flisacy, jak i bandosy szli do Królestwa za paszportami, które wydawało starostwo. Paszport kosztował tylko 15 centów, ale wyrobienie go przedstawiało wtedy dla tych ludzi wielkie trudności, bo trzeba się było opłacać po boku pisarzom, a kto się na tem nie znał i nie wetknął coś pisarzowi, to mógł czekać na paszport i miesiąc. W tem oczekiwaniu zamiejscowi z dalszych wsi, zatrzymywali się na noclegi w Tarnobrzegu i przyległych wsiach, a nawet szukali tu tymczasem jakiegoś zarobku.
Było to wielkiem uciemiężeniem dla tych, co o paszporty starać się musieli, tylko pisarzom przynosiło duże zyski poboczne. Dopiero koło r. 1890 nadużycie to zostało usunięte tak, że potem kto się starał o paszport, od razu go dostawał."
Z "Pamiętników włościanina"
Jan Słomka, Kraków 1929 r.
Rozdział IV
Poniżej rzeźba Władysława Chajca z Krzemienicy Górnej "Idziemy do dworu na zarobek" wykonana w 1969 r.