Jak nie na bandos, to do Ameryki!
Wielu z nas zna kogoś, kto zmuszony był wyjechać z Polski w poszukiwaniu pracy i lepszych warunków życia. Zjawisko to nie jest niczym nowym, wspominał o nim m. in. Jan Słomka, w swoich „Pamiętnikach…”
Na służbę szły dzieci komorników, sieroty, albo tacy, których ojcowie mieli gruntu za mało lub go utracili. Sługi godziło się zawsze w mieście w św. Szczepan lub w Nowy Rok, na przeciąg całego roku, nigdy zaś na miesiące. O służącego lub służącą było wówczas bardzo łatwo, obecnie zaś za dobre pieniądze dostać ich nie można, a zmiana ta nastąpiła koło roku 1895, gdy się rozwinęła emigracja zarobkowa do Prus i Ameryki.
„Wielkie przemiany sprowadziło też wychodźstwo zarobkowe do Prus i innych krajów zagranicznych.
Było ono z tego względu dobre, że przez nie tysiące rąk znalazło pracę i zarobek, i pieniądze przez nie płynęły do kraju. Zasiadając w zarządzie Spółkowej Kasy Oszczędności i Pożyczek, miałem sposobność przyjrzeć się temu, ile to pieniędzy przychodziło z zagranicy. Oszczędności tej Kasy pochodziły przeważnie od wychodźców zarobkowych i raty były spłacane głównie ich pieniędzmi; kto dług zaciągał, obiecywał go spłacić najczęściej nie z tego, co zbierze lub przychowa na gospodarstwie, ale z zarobku swego lub swoich dzieci za granicą.
Od czasu jak się rozwinęło wychodźstwo zarobkowe, podskoczyły znacznie w krótkim czasie płace najemników, ceny płodów rolnych i ceny ziemi; nastąpiła też wielka przemiana w urządzeniu domów, sprzętów, w odzieży, pożywieniu, obyczajach i zwyczajach na wsi.”
Z „Pamiętnika włościanina”
Jan Słomka, Kraków 1929 r.
Rozdział XIII
W naszym Muzeum na wystawie „Z Pamiętników włościanina…- Jana Słomki” zobaczyć można dokumenty potrzebne podczas wyjazdu do „Nowego Świata” oraz przedmioty związane z polskimi emigrantami przebywającymi w Stanach Zjednoczonych.
Poniżej skany dokumentów pochodzące ze zbiorów prywatnych oraz Muzeum Okręgowego w Rzeszowie.